web analytics
Fotoquelle: Demokracija

Janez Janša

Powstaliśmy i przetrwaliśmy

(Analiza punktów zwrotnych niepodległości i wojny dla Słowenii w 1991 r.)

30 lat niepodległości Słowenii

2021
Ljubljana/Lublana


SŁOWO WSTĘPNE

W środę 26 czerwca Słowenia ogłosiła swoją niepodległość (Deklaracja o Niepodległości Słowenii i Konstytucja Zasadnicza o Niepodległości i Autonomii Republiki Słowenii zostały przyjęte dzień wcześniej), stając się tym samym faktycznie niepodległym i suwerennym państwem. Tej samej nocy Jugosłowiańska Armia Ludowa (JLA) rozpoczęła zbrojny atak na młody kraj, który oficjalnie zakończył się po dziesięciu dniach klęską JLA. Te dni najbardziej wyróżniają się w okresie niepodległości Słowenii, który trwa od 1987 roku, kiedy to ukazał się słynny 57. numer czasopisma Nova revija zatytułowany “Wkład do słoweńskiego programu narodowego”, do 1992 roku, kiedy Słowenia została uznana przez większość państw.

Naród słoweński był w historii wielokrotnie wystawiany na ciężką próbę, ale mimo to przetrwał przez wiele stuleci. Miłość do ojczyzny, narodu, kultury, tradycji, religii i rodziny utrzymywała ją przy życiu w niekiedy bardzo wrogim środowisku. Przetrwaliśmy nawet komunizm, najgorszy i najbardziej zły totalitaryzm wszechczasów, ponieważ mieliśmy wiarę i ponieważ nauczyliśmy się od naszych przodków, co to znaczy być Słoweńcem. A to dlatego, że patriotyzm mamy w genach i zawsze wiedzieliśmy, że jesteśmy wyjątkowi: dobrzy, pracowici i spokojni, a więc żadne zagrożenie nami nie zachwieje. Kiedy nadszedł czas i stanęliśmy w obliczu poważnej groźby wrzucenia nas do kotła bałkańskiego i wymazania z europejskiej pamięci, chwyciliśmy za miecze i stawiliśmy czoła jugosłowiańskiemu wrogowi. W ten sposób 30 lat temu wywalczyliśmy sobie ziemię na tym pięknym kawałku ziemi, gdzie dawno temu osiedlili się i zapuścili korzenie nasi dziadkowie.

Ta książeczka została wydana w specjalnym celu. Zawiera on między innymi trzy podstawowe teksty, które są ważne dla zrozumienia niepodległości i wojny o Słowenię. Ich autorem był Janez Janša, ówczesny minister obrony, a obecnie premier, który odegrał kluczową rolę w tym okresie. Pierwszym tekstem jest analiza punktów zwrotnych niepodległości, opublikowana po raz pierwszy w Białej Księdze. Autor opisuje w nim szczegółowo okres 1990-1991, kiedy Słowenia była izolowana na arenie międzynarodowej w swoich dążeniach niepodległościowych, oraz wydarzenia w sferze wewnętrznej, kiedy ówczesna lewicowa opozycja Demos prowadziła politykę obstrukcji i zawierała pakty z rządem federalnym ówczesnej Jugosławii. Wszyscy ci, którzy mniej lub bardziej otwarcie sprzeciwiali się niepodległemu państwu, później przejęli władzę i podzielili się zasługami dla niepodległego państwa, podczas gdy główni działacze niepodległościowi byli prześladowani i wysyłani do więzień pod fałszywymi zarzutami i w pozorowanych procesach.

Drugi tekst to analiza wojny o Słowenię, opublikowana po raz pierwszy jako wstęp do książki Wojna o Słowenię. Autor analizuje w nim konflikt zbrojny, który dzięki jedności narodu zakończył się klęską agresora JLA. “Jedność narodu, odwaga jego zbrojnej części, silna wola polityczna koalicji rządowej Demos kierowanej przez dr Jože Pučnika oraz inicjatywa wielu indywidualnych dowódców jednostek taktycznych Obrony Terytorialnej i policji wymusiły zwycięstwo w wojnie o Słowenię. Zwycięstwo wyniesione w swej ostateczności na słoweński Olimp, zwycięstwo ważniejsze niż wszystkie bitwy, które nasi przodkowie niestety stoczyli, często w imieniu innych, w wirze niewdzięcznej historii minionych wieków” – napisał Janša.

Trzeci tekst to przedmowa do trzeciego wydania książki Premiki (Ruchy), której sprzedano już prawie 100 000 egzemplarzy. W tekście wprowadzającym Janez Janša dzieli się swoimi wspomnieniami i analizuje wydarzenia od momentu aresztowania (1988) do momentu międzynarodowego uznania nowego państwa. Szczególną cechą wstępu i 3. wydania jest to, że autor omawia i ujawnia dokumenty, które nie były znane w czasie pierwszego wydania książki (1992), a są bardzo ważne dla zrozumienia słoweńskiej niepodległości. Ponieważ jest to bezcenny dokument współczesny, zachowujemy tekst Janšy w jego integralnej formie, tak jak został opublikowany w tamtym czasie. Książeczka zawiera również zdjęcia i grafiki, a także przesłanie premiera do Słoweńców z okazji Święta Narodowego 2020.

Chcemy, aby nasi potomkowie wiedzieli, jak budowaliśmy naszą suwerenność, jak czuliśmy miłość do ojczyzny i jak byliśmy wdzięczni za ten moment w historii. Ale chcemy też, aby wiedzieli, kto był przeciw. Nie po to, by kogokolwiek potępiać czy prześladować, ale po prostu dlatego, że takie są fakty. Dzisiejsza romantyzacja historii, zgodnie z którą Słowenia z łatwością uzyskała suwerenność, jest wypaczeniem faktów i służy jako teza usprawiedliwiająca tych, którzy sabotowali wszystko, co rząd Demos niestety zrobił w kluczowych momentach. To prawda, że naród był zjednoczony, ale polityczna “przejściowa lewica” zrobiła wówczas wszystko, aby Słowenia nie otrzymała własnej armii ani nie stała się niepodległa, lecz pozostała w kotle Bałkanów.

A dziś, 30 lat po tym, jak walczyliśmy z agresorem i proklamowaliśmy nasz kraj, z niepokojem obserwujemy, że młodzież nie jest już pewna, że Słowenia to dobra rzecz, ani że miłość do własnego kraju jest niezbędna do zachowania narodu. Niektórzy młodzi ludzie uważają, że poczucie dumy narodowej i przynależności do słoweńskości jest reakcyjne. O ile w tamtych latach media i kultura popularna umacniały ideę narodową, o tyle dziś patriotyzm nie jest już w ich stylu. Wydaje się, że podążają one raczej za trendem nienawiści wobec słoweńskości i wydarzeń niepodległościowych.

Teksty Janeza Janšy w książce Vstali in obstali (Powstaliśmy i przetrwaliśmy) są warte przeczytania i edukacyjnie napisane. Są one oparte na faktach i dokumentach i dlatego zdecydowanie powinny być włączone do procesu edukacyjnego.

Jože Biščak


W referendum, które odbyło się dnia 23 grudnia 1990 r., naród słoweński jasno i zdecydowanie opowiedział się za niepodległym państwem Republiki Słowenii. W kolejnych miesiącach napotkała jednak silny opór i przeszkody ze strony krajowej postkomunistycznej elity politycznej, a także opór i groźby ze strony Federacji i oficjalnych państw zagranicznych.


PRAWIE WSZYSCY PRZECIWKO NAM

W latach 1990 i 1991 Słowenia w swoich dążeniach i staraniach o niepodległość była w większości odizolowana na arenie międzynarodowej. W ciągu ostatnich dwóch dekad zostało to jakoś zapomniane lub przynajmniej stłumione. Analiza przyczyn ujawni, dlaczego tak się stało.

W archiwach krajowych i zagranicznych mediów można znaleźć wiele zapisów wypowiedzi przedstawicieli państwowych i dyplomatycznych państw sąsiednich i innych krajów, które bezpośrednio wyrażały niechęć lub otwarty sprzeciw wobec niepodległości Słowenii.

Najbardziej optymistycznym poglądem, który usłyszeliśmy na naszą korzyść, było sformułowanie, że Słowenia może stać się niepodległa, ale tylko w porozumieniu z Federacją i innymi republikami. Oczywiście wszyscy, którzy to wyrażali, doskonale wiedzieli, że zgoda federacji, JLA i większości innych republik nie zostanie osiągnięta.

Mimo prób zapomnienia i zatuszowania tej opozycji, jest ona mniej więcej znana i dokładnie udokumentowana, ale niestety nie doczekała się odpowiedniej analizy i powtórzenia przez historyków i osoby specjalizujące się w stosunkach międzynarodowych.

Rozpoczęcie negatywnej sprawozdawczości za granicą

Mniej znane są raporty i wnioski zagranicznych dyplomatów i przedstawicieli wywiadu. Oprócz sceptycyzmu ich rządów, do negatywnych doniesień w znacznym stopniu przyczynił się osobisty sceptycyzm zagranicznych dyplomatów, którzy śledzili wydarzenia związane z procesem niepodległościowym Słowenii i krajów sąsiednich, a także Słoweńców, z którymi utrzymywali kontakty. Światło na ten aspekt rzucają raporty wywiadowcze i dyplomatyczne, a także stenogramy rozmów telefonicznych służb krajowych i zagranicznych publikowane w niniejszym Almanachu. Pierwszym szokującym spostrzeżeniem po ich przeczytaniu jest to, że w rzeczywistości nic nie było ukrywane przed zagranicą ze względu na poufność, nawet najwyższe tajemnice państwowe. Nawet informacje o treści ściśle tajnego projektu ustawy konstytucyjnej w sprawie niepodległości zostały swobodnie odczytane włoskiemu dyplomacie przez telefon przez członka prezydencji Republiki Słowenii, Cirila Zlobca. Podobnie było z pilnie strzeżoną datą odzyskania niepodległości, o której niewiele osób w kraju wiedziało. Członkowie ówczesnej opozycji, zwłaszcza LDS i dzisiejsze SD, jawnie komunikowali swój sceptycyzm, a nawet odrzucenie niepodległości zagranicznym dyplomatom i agentom służb specjalnych. Niektórzy z nich, jak na przykład poseł LDS Franco Juri, publicznie zamanifestowali swój sprzeciw w tym czasie, bojkotując ogłoszenie decyzji o niepodległości, podczas gdy inni, zwłaszcza następcy Związku Komunistów Słowenii (ZKS), wygłosili różne oświadczenia dla słoweńskiej opinii publicznej i zagranicznych mediów. Obaj mieli podobny negatywny stosunek do wszystkich działań na rzecz niepodległości Słowenii, zwłaszcza tych związanych z obronnością, które były głęboko wyśmiewane. Kilka przykładów takiej postawy zostało opublikowanych w “Białej Księdze Słoweńskiej Niepodległości – Opór, Przeszkody, Zdrady”, wydanej w 2013 roku przez Stowarzyszenie na rzecz Wartości Słoweńskiej Niepodległości.

Informacja jako wielka zaleta

Od zaprzysiężenia rządu Demos w maju 1990 r. do ostatecznego uznania międzynarodowego i przyjęcia do ONZ, odpowiednie instytucje słoweńskie starały się śledzić stanowiska krajów sąsiednich, instytucji międzynarodowych i najbardziej wpływowych aktorów światowych wobec Słowenii i jej walki o niepodległość. Ze względu na skromne początki naszej własnej dyplomacji, praca była niezwykle trudna, a do najważniejszych rezultatów przyczynili się nasi rodacy za granicą i na świecie. Słoweńcy, którzy służyli w jugosłowiańskiej dyplomacji, z kilkoma honorowymi wyjątkami, nie byli zwolennikami niepodległości i otrzymywaliśmy od nich jeszcze mniej użytecznych informacji niż od Słoweńców zajmujących wysokie stanowiska w Jugosłowiańskiej Armii Ludowej.

W ten sposób otrzymaliśmy informacje o opiniach stron zewnętrznych, głównie jako:

– publicznie ogłaszane stanowiska rządów i organizacji międzynarodowych,

– informacje od rodaków z zagranicy i z całego świata,

– kontakty słoweńskich przedstawicieli państwowych z zagranicą, w szczególności z personelem dyplomatycznym innych państw,

– raporty krajowych służb wywiadowczych,

– raporty zagranicznych służb, do których Słowenia ma dostęp dzięki pracy własnych służb lub wymianie informacji (zwłaszcza z Republiką Chorwacji).


Do ostatniej chwili większość zagranicznych mężów stanu opowiadała się za zachowaniem jedności Jugosławii (na zdjęciu: prezydent SFRJ Ante Markovič, jugosłowiański minister spraw zagranicznych Budimir Lončar i sekretarz stanu USA James Baker w Belgradzie 21 czerwca 1991 r.).

W Ministerstwie Obrony Narodowej służba wywiadowcza powstała dopiero wraz z utworzeniem Struktury Manewrowej Obrony Narodowej i przez większość tego okresu liczyła mniej niż dziesięciu profesjonalnie zatrudnionych członków. Pomimo słabej obsady kadrowej, służba ta, dzięki patriotycznej współpracy z poszczególnymi Słoweńcami zajmującymi w JLA głównie podrzędne stanowiska, gromadziła strategicznie ważne informacje, które umożliwiały realistyczne planowanie oporu wobec agresji i taktycznie mądre przeprowadzenie wycofania JLA ze Słowenii. Poprzez te źródła otrzymywaliśmy również informacje, które były zagraniczne – przekazywane przez zagranicznych przedstawicieli dyplomatycznych najwyższym rangą pracownikom JLA. W końcowej fazie niepodległości, zwłaszcza od wydarzeń z maja 1991 r. do wycofania JLA ze Słowenii w październiku tego samego roku, praca wywiadu wojskowego została zintensyfikowana. Zajmując niektóre obiekty komunikacyjne JLA i konfiskując sprzęt na początku agresji, Służba Wywiadu i Bezpieczeństwa (OVS) Ministerstwa Obrony zaczęła przechwytywać zaszyfrowane komunikaty JLA aż do Belgradu.

Po reorganizacji pod koniec 1990 r. Służba Informacji Bezpieczeństwa (VIS) VIS również penetrowała własnymi środkami niektóre źródła wywiadowcze za granicą i uzyskała przynajmniej częściowy bezpośredni wgląd w kulisy poprzez monitorowanie komunikacji między obcymi służbami i ich przedstawicielami. Z tego źródła uzyskaliśmy ważne informacje o tym, w jakim stopniu agresor, który miał doskonały dostęp do zasobów państw trzecich dzięki jugosłowiańskiej dyplomacji i służbom zagranicznym, znał nasze plany i rzeczywiste możliwości obrony Słowenii. Niestety, tylko jedna część VIS, liczona w setkach, była przekonana i profesjonalnie działała na rzecz niepodległości. Druga, większa część VIS pozostała bierna lub była wręcz przeciwna. Zamiast zajmować się bezpośrednim zagrożeniem, zajmowali się różnymi rzeczami. I tak, w dniu 25 czerwca 1991 r., kiedy wydano deklarację wojny przeciwko Słowenii, rząd otrzymał z VIS ocenę sytuacji w armii rumuńskiej. Pracownik VIS pilnujący koszar czołgowych w Vrhnika rzekomo zasnął i nie zauważył, że przez bramę w kierunku Lublany przejeżdża kolumna czołgów. Powód, dla którego nie było słychać głośnego hałasu kolumny pancernej, był znany chyba tylko w VIS.


Nawet informacja o treści ściśle tajnego projektu ustawy konstytucyjnej o niepodległości została swobodnie odczytana przez członka prezydencji Republiki Słowenii, Cirila Zlobca, włoskiemu dyplomacie przez telefon.

Dzięki publikacji różnych dokumentów obu służb krajowych w czasopismach i książkach, słoweńska opinia publiczna mogła poznać wiele szczegółów dotyczących zakulisowego podejmowania decyzji w sprawie poszczególnych aspektów agresji na Słowenię oraz stosunku do niej przedstawicieli innych państw.

Niezwykłe jest jednak to, że wcześniejsze publikacje tych samych lub podobnych dokumentów, takich jak “Biała księga o niepodległości Słowenii – opór, przeszkody, zdrady”, nie wzbudziły szczególnego zainteresowania historyków i innych specjalistów, których obecnie w Słowenii jest co najmniej pięć razy więcej niż w momencie uzyskania przez nią niepodległości.

Brak zainteresowania niektórymi faktami i przeinaczanie innych

Chociaż w ciągu ostatnich dwóch dekad opór wobec słoweńskiej niepodległości i jej utrudnianie z zewnątrz i wewnątrz cieszyły się niewielkim zainteresowaniem, a nawet mniejszą liczbą badań naukowych, o wiele więcej energii poświęcono uporczywemu bagatelizowaniu niepodległości. Wiele wydarzeń i wypowiedzi zostało przemilczanych lub zniekształconych, inne zaś zostały szczególnie uwypuklone. Zniekształcanie prawdy było częścią codziennej rutyny w okresie po odzyskaniu niepodległości. Podstawową wytyczną było to, że wszystko, co kształtowało większościowy system wartości ludzi w Słowenii w czasach niepodległości i demokratyzacji w okresie Słoweńskiej Wiosny, zostało zrelatywizowane i ostatecznie nazwane przez swoje przeciwieństwo. Od czasu plebiscytu w grudniu 1990 roku niepodległość była nieustannie potępiana jako ogólna przyczyna wszelkiego rodzaju problemów. Hasła te z roku na rok stawały się coraz bardziej bezpośrednie i wymowne, aż w 2012 roku, podczas tak zwanych “powstań ludowych”, widzieliśmy transparenty z napisami: “Przez 20 lat byliśmy okradani”, “W ciągu 20 lat firmy i państwo były okradane”, “Wystarczy 20 lat skorumpowanej elity politycznej” – tak jakbyśmy przed odzyskaniem niepodległości żyli w raju i jakby w Słowenii nie było totalitarnego reżimu, w którym kraj był całkowicie okradany przez ludzi; z pewnością o wiele bardziej niż dziś, niezależnie od wszystkich bieżących problemów.

Od czasu słynnego listu Kučana z wiosny 1991 r. próbuje się przedstawiać opór wobec rozbrojenia Wojsk Obrony Terytorialnej i obrony państwa słoweńskiego jako handel bronią, a ustanowienie słoweńskich atrybutów państwowych opisuje się jako sprawę “izbrisani” (“wymazanych”). Przez dwie dekady manipulacja była tak intensywna, że dorastające w tym okresie młode pokolenia mogły z łatwością dowiedzieć się z większości mediów publicznych o temacie tzw. afery Izbrisaniego; znacznie bardziej szczegółowo niż o działaniach, które umożliwiły powstanie państwa słoweńskiego. Dziesięć lat po jej założeniu na państwowych uroczystościach z okazji Święta Narodowego pojawiły się pierwsze flagi z czerwoną gwiazdą. Początkowo nieśmiało, bo ze świadomością, że są symbolem armii agresora pokonanej w wojnie o Słowenię, ale potem coraz bardziej agresywnie, tak jakby JLA wygrała wojnę. Głównym przesłaniem mówców było zdanie, które stopniowo się zakorzeniło, a mianowicie, że bez tak zwanego Ruchu Wyzwolenia Narodowego (NOB) nie będzie niepodległej Słowenii. To było tak, jakby niepodległa Słowenia powstała w 1945 roku, a nie w 1991. To wymazało, a przynajmniej osłabiło znaczenie niepodległości, gdy próby jej wymazania nie powiodły się. Kiedy rządy “przejściowej lewicy” były u władzy, państwowe programy świąteczne z okazji dwóch największych słoweńskich świąt narodowych, Dnia Państwowości oraz Dnia Niepodległości i Jedności, były w najlepszym przypadku pustymi wydarzeniami, które nie miały nic wspólnego z celem świąt narodowych, a w najgorszym pełne otwartej kpiny ze Słowenii i wartości, które zjednoczyły nas w udanym i wspólnym projekcie niepodległościowym.

Z drugiej strony, prawie żaden tydzień roku nie obył się bez hucznych i kosztownych uroczystości organizowanych przez związki Narodowego Ruchu Wyzwolenia Słowenii (ZZB), które pełne były mowy nienawiści i gróźb wobec dysydentów, którym towarzyszyło eksponowanie symboli totalitarnych i działania przestępcze w postaci manipulowania oficjalnymi symbolami państwowymi oraz nielegalnego noszenia i eksponowania broni wojskowej. Uczestnikami tych masowych imprez byli w większości płatni członkowie ZZB, gdyż około 20 tysięcy z nich nadal otrzymuje co miesiąc uprzywilejowane świadczenia kombatanckie, choć wielu z nich urodziło się po 1945 roku. Część przywilejów była przekazywana potomkom tak, jakbyśmy żyli w księstwie feudalnym. Takie bachanalia w stylu wieców z najbardziej intensywnej kampanii Miloševiča sprzed ćwierćwiecza zwieńczył wiec ZZB w Tisje 24 grudnia 2012 roku, gdzie sekretarz generalny organizacji kombatanckiej Mitja Klavora, który urodził się dekadę po II wojnie światowej, znów straszył nas masakrami.

Przez kilka lat po odzyskaniu niepodległości odznaczenia wojskowe musiały być zwracane z wyjaśnieniem, że prezydent kraju nie ma prawa nadawać Orderu Wolności osobom, które z niepodległością miały niewiele wspólnego, a nawet były jej czynnie przeciwne. Po dziesięciu latach ludzie zaczęli celowo wprowadzać zamieszanie wokół symboli. W 15. rocznicę odzyskania niepodległości wybuchła kontrowersja wokół formowania słoweńskiej armii i jej wieku, a w 20. rocznicę ówczesny prezydent republiki wręcz “grzmiał” na tzw. bojowników o niepodległość, mówiąc, że należy raz na zawsze zlikwidować tę “zasługę” i przejściowe zamieszanie. Na szczęście większość wyborców nie wybrała go ponownie jesienią 2012 roku. Ostateczny szlif zawstydzania niepodległości, a zwłaszcza słoweńskiej armii, został położony tuż przed 22. rocznicą, wraz z powołaniem ostatniego ministra obrony.

Tak zwani “wujkowie z zaplecza” powołali na to stanowisko osobę, która w 1991 roku nie tylko pośrednio, ale aktywnie, poprzez działania polityczne i głosowania, sprzeciwiała się jakimkolwiek działaniom mającym na celu obronę Słowenii przed agresją armii jugosłowiańskiej. “Nie jestem członkiem partii politycznej LDS, ale podzielam te same myśli i poglądy z Romanem Jakičem” – powiedział pułkownik JLA Milan Aksentijevic na spotkaniu po tym, jak obaj razem utrudniali przygotowania obronne w niezwykle krytycznym momencie. Drugi rozdział tego almanachu zawiera wiele konkretnych przykładów działań utrudniających uzyskanie niepodległości, które są sygnowane podpisem Romana Jakiča i jego zwolenników z lewicowej opozycji. Gdyby przyjęto tylko kilka z ich poprawek do ważnych ustaw obronnych, Słowenia nie byłaby w stanie skutecznie bronić się przed agresją JLA w czerwcu 1991 roku.


W okresie niepodległości opozycja często gwałtownie sprzeciwiała się działaniom na rzecz niepodległości Słowenii (na zdjęciu: posłowie LDS Gregor Golobič, Zoran Thaler i Jožef Školč).

Prawdziwa potęga militarna zamiast operetki

Był to również podstawowy cel zniszczenia wszystkich wysiłków Słowenii w celu zbudowania skutecznego systemu obronnego, zdolnego do przeciwstawienia się oczekiwanej i zdecydowanej próbie Belgradu, aby siłą zapobiec naszej niepodległości. Świadczą o tym dziesiątki dokumentów w “Białej Księdze Niepodległości Słowenii”. Należą do nich wysiłki słoweńskiej polityki komunistycznej JLA zmierzające do rozbrojenia Armii Obrony Terytorialnej, które dr. Jože Pučnik i Ivan Oman słusznie nazwali zdradę Słowenii, poprzez tak zwaną Deklarację Pokoju, która wzywała do szybkiego jednostronnego rozbrojenia Słowenii, oraz zakulisowe kontakty z generałami JLA i politykami belgradzkimi, o których opinia publiczna dowiaduje się nowych informacji za każdym razem, gdy otwierane jest belgradzkie archiwum lub gdy jedna z zaangażowanych osób pisze książkę wspomnieniową z przeciwnej strony. Dopiero po kilku latach, kiedy lewicowi politycy próbowali załatwić agresorowi, generałowi Konradowi Kolškowi słoweński paszport, stało się jasne, dlaczego formalne wypowiedzenie wojny wraz z ultimatum, które generał Kolšek wysłał do Słowenii rankiem 27. czerwca 1991 r., wysłany do Słowenii i rozrzucony w formie ulotek przez samoloty JLA, adresowany był nie do Naczelnego Wodza i przewodniczącego Prezydium Milana Kučana, lecz do premiera Lojze Peterlego, który zgodnie z ówczesną konstytucją nie miał praktycznie żadnych uprawnień w dziedzinie obronności. Na podstawie wcześniejszych kontaktów i porozumień Kolšek i inni agresorzy najwyraźniej uważali Milana Kučana za jednego z tych, na których mogli liczyć w okresie po “operetce niepodległościowej”, kiedy rząd Demosu rozpadłby się pod wpływem złamanego przywództwa i trafiłby przed sądy wojskowe lub na pluton egzekucyjny.


Partia Odnowy Demokratycznej, kierowana przez Cirila Ribičiča, która zastąpiła Ligę Komunistów Słowenii, miała wiele zastrzeżeń do słoweńskiej niepodległości.

Z powodu wysokiego poparcia dla niepodległości w referendum i pozytywnych nastrojów wśród słoweńskiej opinii publicznej, w tym frakcji członków partii lewicowych, przeciwnicy niepodległości na ogół nie sprzeciwiali się jej otwarcie, lecz stosowali taktykę pośrednią, czego wyrazem były popularne wiosną 1991 roku hasła, takie jak. “Niepodległość tak, ale w sposób pokojowy”, lub “Niepodległość tak, ale bez armii”, lub “Wola narodu wyrażona w plebiscycie musi zostać zrealizowana, ale tylko poprzez negocjacje i porozumienia”, lub “Słoweńcy nie głosowali w plebiscycie za wojną!”, lub “Deklaracji niepodległości Słowenii musi towarzyszyć natychmiastowe rozpoczęcie negocjacji z innymi republikami w sprawie nowego związku konfederacyjnego”.

Co więcej, chodziło o coś więcej niż hasła; wiosną 1991 r. odbyły się spotkania słoweńskich partii lewicowych, zwłaszcza partii sukcesorów ZKS i poprzedniczki obecnej SD, z byłymi partiami komunistycznymi w innych republikach byłej SFRJ. Jednemu z takich spotkań, które odbyło się między Cirilem Ribičičem i jego towarzyszami z bośniackimi i chorwackimi komunistami w Otočcu, towarzyszyły wielkie nagłówki gazet w całej byłej Jugosławii, wzywające do nowej jugosłowiańskiej integracji.

Kalkulacja przeciwników niepodległości Słowenii w kraju i za granicą opierała się na oczekiwaniu podzielonego przywództwa. Obliczyli, że niepodległa Słowenia będzie euforycznie proklamowana, ale nie zrealizowana. (“Marzenia są dozwolone dziś, jutro jest inny dzień! “) Wierzyli i starali się w jak największym stopniu przyczynić się do tego, że Słoweńskie Siły Obronne nie będą w stanie zająć przejść granicznych i ważnych punktów infrastruktury w kraju oraz ograniczyć manewrów JLA, i że po kilku dniach wszystko rozegra się jak epizod operetkowy, po którym dla wszystkich w kraju będzie jasne, że jesteśmy odizolowani od Zachodu, że nie kontrolujemy własnego terytorium i że nikt nam nie pomoże, że nikt nas nie rozpozna i że będziemy walić głową w betonowy mur.

Po takim wyniku spodziewano się rozpadu koalicji Demos i upadku rządu, a następnie całkowitego przejęcia władzy. Z pewnością spodziewali się także końca marzeń o niepodległej Słowenii, widząc siebie jako zbawców Słoweńców przed niebezpiecznymi awanturnikami z Demos. Albo, jak powiedział ówczesny przewodniczący LDS: “Lepiej negocjować o niepodległą Słowenię przez sto lat, niż walczyć o jeden dzień”. Oczekiwania te znajdują dosłowne potwierdzenie we wspomnieniach ówczesnego premiera Ante Markoviča, opublikowanych również w dalszej części niniejszego Almanachu, dotyczących spotkania między nim a słoweńską lewicową opozycją na krótko przed wojną, 12 czerwca 1991 roku:

\Rozmowa Markoviča z opozycją zaowocowała wspólną oceną, że sprzeczności w rządzącym Demosie są tak duże, że tylko 26 czerwca będzie w stanie utrzymać go w ryzach. Jeśli 26 czerwca nie wydarzy się nic, co mogłoby wzmocnić krąg Demosu, nie pozostanie wiele nadziei dla rządu, albo inaczej mówiąc, jeśli po 26 czerwca rozpocznie się proces biegnący jednocześnie w obu kierunkach, ku niepodległości i reintegracji, rząd Demosu upadnie latem, najpóźniej we wrześniu.”

Po spotkaniu ze słoweńską lewicową opozycją, Markovič przekonał również chorwackiego prezydenta Franjo Tudjmana o prawdopodobieństwie takiego obrotu spraw w Słowenii. Po latach Tudjman mówił o wojnie operetkowej w Słowenii i ukrywał swoje poparcie dla Markoviča. Jednak w dniu 27 czerwca 1991 r. złamał złożoną obietnicę i podpisane porozumienie o wspólnym oporze obu krajów w przypadku agresji JLA. Operetkowa niepodległość została faktycznie osiągnięta przez Chorwację w czerwcu 1991 roku, kiedy to ogłosiła ona niepodległość, ale nie przejęła faktycznej władzy. Cena, jaką Chorwacja zapłaciła za naiwność Tudjmana wieloma życiami, była ogromna.

Sam byłem świadkiem kilku podobnych otwartych zapowiedzi i insynuacji ze strony słoweńskich polityków lewicowych, nie mówiąc już o zagranicznych dyplomatach. Podobnego zdania byli niektórzy w ówczesnej Prezydencji Republiki, wicepremier i jej minister finansów, który podał się do dymisji na kilka miesięcy przed wojną, oraz wielu innych “szanowanych” obywateli. Jednego z nich, który w tym czasie zrobił wielką karierę w niepodległej Słowenii, spotkałem na placu Kongresowym na krótko przed wojną.

Powiedział do mnie nieco pogardliwym tonem: “Do niepodległego państwa nie potrzeba wizji, potrzeba podziałów”. Nie tłumaczyłam mu, że my też takie mamy, bo i tak by mi nie uwierzył.

Po narracji i wielokrotnych publicznie nagranych wystąpieniach byłego członka prezydencji Republiki Słowenii Ivana Omana, który jako jedyny w prezydencji konsekwentnie popierał przygotowania do obrony przed agresją, dr Jože Pučnik – w jednej z wielu przerw podczas negocjacji ustawy plebiscytowej w listopadzie 1990 roku – zapytał wysokiego przedstawiciela dzisiejszej SD, dlaczego nadmiernie skomplikowali i zasadniczo odrzucili wszystkie propozycje niepodległości. Odpowiedział, że powinien zrozumieć, że oni i ich opcja polityczna nie widzą dla siebie przyszłości w niepodległości.

Od czasu zwycięstwa Demosu w wyborach w kwietniu 1990 r., czołowi politycy lewicowi Słowenii działali przeciwko budowaniu rzeczywistej zdolności do niepodległości, niezależnie od okazjonalnych publicznych pretensji. Ich główne kampanie do 26 czerwca to:

1. rozbrojenie Obrony Terytorialnej w maju 1990 r., gdzie pomagali JLA na wszelkie możliwe sposoby. Zostało to omówione w pierwszym rozdziale tego kompendium.

2. tzw. deklaracja pokojowa z lutego 1991 r., która bezpośrednio wzywała do szybkiego jednostronnego rozbrojenia Słowenii, która była już “ledwo uzbrojona”.

3. konsekwentne głosowanie w parlamencie przeciwko działaniom mającym na celu zapewnienie niepodległości (ustawa o obronie, ustawa o poborze do wojska, budżet obronny). Wszystkie powyższe ustawy zostały uchwalone niewielką ilością głosów większości Demokratycznej. Jest to omówione w drugim rozdziale niniejszego Almanachu.

4. informowanie służb zagranicznych i dyplomatów o najważniejszych tajemnicach państwowych z planów operacyjnych dotyczących niepodległości (dokładny termin, lista funkcji Federacji, które Słowenia chciała skutecznie przejąć w swoje ręce).

5. list rezygnacyjny Prokuratora Generalnego Antona Drobniča, który został upubliczniony na kilka dni przed ogłoszeniem niepodległej Słowenii pod przywództwem Milana Kučana i Spomenki Hribar (który zaproponowali mi oni do podpisania w swoim biurze prezydenckim). Tuż przed wojną chciano wykorzystać ją do dalszego wzniecania demonstracji, ponieważ petycję podpisali prominentni politycy SDZ i Zielonej Partii Słowenii.

6. ogłoszenie strajku przez związek zawodowy policjantów na dzień 27 czerwca 1991 r.


W niektórych słoweńskich gazetach różni autorzy otwarcie sprzeciwiali się niepodległości Słowenii (na zdjęciu: artykuł w Mladinie z 21 maja 1991 r.).

Dnia 25 czerwca 1991 r. Słowenia faktycznie przejęła większość dawnych kompetencji federalnych (granice, cła, polityka pieniężna, kontrola przestrzeni powietrznej, transakcje i kontrola dewizowa), a 26 czerwca ogłosiła niepodległość przy ogólnym poparciu i radości społeczeństwa. Tego samego i następnego dnia Słowenia skutecznie oparła się pierwszej fali ataków, pozostawiając niektórych lewicowych polityków w niepewności co do powodzenia ich oczekiwań dotyczących “operetkowej deklaracji niepodległości”. Niemniej jednak ich szefowie robili wszystko, aby i z takiej sytuacji wyciągnąć egoistyczne, drobne korzyści polityczne.

Były wielokrotny minister w lewicowych rządach Włoch (ds. sprawiedliwości, handlu zagranicznego, wiceminister spraw zagranicznych) i wysoki przedstawiciel Międzynarodówki Socjalistycznej, Piero Fassino, opublikował książkę “Z pasji” (“Per passione”, Mediolan, 2003), w której na stronie 292 pisze, jak 27. W czerwcu 1991 roku odwiedził Milana Kučana i Cirila Ribičiča w Lublanie i jak błagali go (“sollecitando”), aby “włoska i europejska lewica nie pozostawiała niepodległości byłych republik jugosłowiańskich prawicy”. W miesiącach następujących po tej wizycie, to właśnie socjalistyczny minister spraw zagranicznych Włoch, Gianni de Michelis, jako polityk europejski, był najbardziej krytyczny wobec słoweńskiej państwowości. Dopiero w ostatniej chwili zgodził się na uznanie Słowenii przez Europę. Nawet kiedy prezydent Włoch Francesco Cossiga odwiedził Słowenię 17 stycznia 1992 r., po tym jak Unia Europejska uznała już niepodległość tego państwa, de Michelis ostro zaatakował prezydenta za takie postępowanie. Nieco później jednak Milan Kučan odznaczył go Medalem Wolności. I doskonale wiedział dlaczego.


Jaša Zlobec i Franco Juri (na zdjęciu z Cirilem Ribičičem i Levem Kreftem), najbardziej skrajni przeciwnicy zgromadzenia wszystkich niezbędnych środków dla niepodległości, stali się ambasadorami państwa, któremu sprzeciwiali się przy jego narodzinach.

Dla przeciwników niepodległości Słowenii sprawy nie potoczyły się tak, jak tego oczekiwali. Słowenia nie ucierpiała z powodu przerwanego prowadzenia. JLA i wszyscy ci, którzy, jak w przypadku procesu JBTZ lub zwolennicy rozbrojenia słoweńskiej obrony terytorialnej, oczekiwali, że ten przewidywany wynik wykona za nich brudną robotę, trafili na mur słoweńskiej determinacji i poważnych przygotowań obronnych.

Zemsta tych, którym ukradziono państwo SFRJ

Gorycz była wielka. Zamiast uczciwie przyznać się do błędu, a przynajmniej milczeć, wpływowe osoby (nikt ich nie ścigał za czyny graniczące ze zdradą lub gorzej) rozpoczęły zaraz po wojnie i przed uznaniem międzynarodowym kampanie propagandowe przeciwko działaczom niepodległościowym i zaczęły obalać poszczególnych członków Demosu, a potem rząd.

Z kolei osoby, które najbardziej ujawniły się w działalności antyniepodległościowej lub przeciwstawiały się działaniom na rzecz niepodległości, niezależnie od innych cech zawodowych i osobistych, doświadczały szybkiego awansu osobistego. Czytając zestawienia dotyczące sprzeciwu, obstrukcji i ogólnych uchybień w słoweńskim parlamencie w czasie ważnych decyzji niepodległościowych, czy też dokumenty i zapisy w rozdziale czwartym dotyczące zawierania paktów z agresorem na szczeblu lokalnym i w polityce w ogóle, praktycznie nie natkniemy się na ani jedno nazwisko, które w taki czy inny sposób narażone było na publiczną krytykę czy nawet potępienie za działania, które historia bezsprzecznie potwierdziła jako błędne i szkodliwe.

Ówczesny lider LDS, Jožef Školč, został ministrem kultury, a nawet przewodniczącym Zgromadzenia Narodowego; członek Prezydium Republiki Słowenii Ciril Zlobec, który zdradził służbom zagranicznym tajemnicę państwową wysokiego szczebla, pozostał członkiem Prezydium do końca swojej kadencji, a nawet został wiceprzewodniczącym Słoweńskiej Akademii Nauk i Sztuk; Ciril Ribičič, który sprzeciwiał się międzynarodowemu uznaniu Słowenii poprzez politykę zagraniczną, został sędzią konstytucyjnym, a nawet członkiem Weneckiej Komisji Prawa Międzynarodowego. Członek kierownictwa Unii Socjaldemokratycznej Markovicia, Rado Bohinc, został ministrem nauki, a następnie ministrem spraw wewnętrznych, później kanclerzem Uniwersytetu Primorskiego. Franco Juri i Jaša Zlobec, najbardziej skrajni przeciwnicy zgromadzenia wszelkich środków niezbędnych do uzyskania niepodległości, stali się ambasadorami kraju, który zwalczali w chwili swoich narodzin. Ich gorliwy wspólnik w utrudnianiu niepodległości, Roman Jakič, został nawet ministrem obrony. Aurelio Juri został członkiem Parlamentu Europejskiego, a Sergij Peljhan został ministrem kultury. Jože Mencinger, który na kilka miesięcy przed wojną zdezerterował z rządu, bo nie wierzył w niepodległość, został kanclerzem Uniwersytetu w Lublanie i właścicielem Instytutu Bajt. Marko Kranjec, który dołączył do niego w dezercji, został najpierw ambasadorem, a później prezesem Banku Słowenii. Lista jest zbyt długa, by wymienić je wszystkie. Dziennikarze i redaktorzy, którzy w momencie odzyskania niepodległości siali wątpliwości lub stawiali otwarty opór, również bardzo szybko podnieśli się. Równie błyskotliwa kariera czekała tych z kręgów akademickich, którzy aktywnie sprzeciwiali się plebiscytowi na niepodległą Słowenię, a później samej niepodległości. Wzór ten został przeniesiony również na gospodarkę. W pierwszej fali prywatyzacji, większość przedsiębiorstw została “sprywatyzowana” przez ludzi, którzy jeszcze dwa lata wcześniej ubolewali nad możliwością przetrwania gospodarczego Słowenii. W drugiej jednak fali to właśnie te osoby lub ich potomkowie otrzymywali uprzywilejowane politycznie pożyczki z banków państwowych. Niesławny Veno Karbone, pseudonim Neven Borak, przeszedł z urzędu prezydenta Kučana do urzędu premiera, następnie stał się obrońcą “interesu narodowego” pod pozorem ochrony konkurencji, zapobiegając napływowi zagranicznych inwestorów i konkurencji dla krajowych potentatów, a później objął stanowisko szarej eminencji w Banku Słowenii.

Mimo udanej niepodległości Belgradu, marzenie o nowych czasach było dozwolone tylko przez jeden dzień, potem w społeczeństwie uruchomiono odwrócone mechanizmy promocji. Im bardziej ktoś był przeciwny niepodległości lub sceptycznie do niej nastawiony i im bardziej był rodzinnie, politycznie lub emocjonalnie związany z byłym państwem SFRJ, tym większe miał szanse na karierę i sukces polityczny w niepodległej Słowenii. Niestrudzenie pracowali na małą skalę, między Triglavem a Kolpą, aby ustanowić komunistyczny pashaluq [państwo wasalne], który utracili między Triglavem a Vardarem. I do pewnego stopnia im się to udało. Dziś, spośród wszystkich krajów, które powstały na terytorium byłej SFRJ, komunistyczna i jugosłowiańska ikonografia jest obecna na wielu imprezach tylko w Słowenii i tylko w Słowenii byli jugosłowiańscy urzędnicy komunistyczni nadal otrzymują specjalne dodatki do emerytur.

Kampania mająca na celu zdyskredytowanie słoweńskiej niepodległości trwa do dziś, począwszy od oskarżeń o handel bronią po tak zwane “wymazane” i oświadczenia przewodniczącego Stowarzyszenia Weteranów Wojennych Słowenii, że to właśnie niepodległość podzieliła zjednoczony wcześniej naród słoweński. Aktorzy dyskredytacji stawali się z każdym rokiem coraz bardziej agresywni, w miarę jak zanikała pamięć o pokoleniu, które bezpośrednio doświadczyło niepodległości. Każdy, kto wskazywał na te manipulacje, był dyskredytowany i wyśmiewany przez media. Sieć byłego SDV, licząca ponad 10 000 pracowników, powiązana z aparatem sądowym i policyjnym, instytucjami parapaństwowymi, takimi jak Komisja Korupcyjna czy Komisarz ds. Informacji, oraz prywatnymi agencjami detektywistycznymi, nadal prowadzi agresywną działalność. Jednak monopol medialny “przejściowej lewicy”, która z roku na rok pomniejszała znaczenie niepodległości i gloryfikowała rewolucyjne osiągnięcia tzw. wojny narodowowyzwoleńczej (NOB), po krótkiej przerwie w okresie niepodległości od 1992 r. tylko się nasilił.

Opór wobec zniekształcania historii byłby dziś praktycznie niemożliwy, gdyby nie zachowanie dokumentów i zapisów sprzed nieco ponad dwudziestu lat, kilku rzetelnych historyków i wysiłek uczestników, którzy napisali wspomnienia. Mniej więcej ci sami aktorzy, którzy na wszelkie sposoby chcieli zapobiec ujawnieniu drastycznego fałszowania historii od 1941 roku i publicznie twierdzili na co dzień, że nie pozwolą na fałszowanie (czytaj: nie pozwolą na prawdę), z drugiej strony przenieśli swoje metody fałszowania z reżimu totalitarnego na okres po odzyskaniu niepodległości. Broniąc zniekształconej historii lat 1941-1990, użyto tej samej pracy w odniesieniu do okresu po 1990 roku. Codzienne pranie mózgów odbywa się za pośrednictwem środków masowego przekazu, a jego podstawy zawarte są w komentarzach, sympozjach, podręcznikach i programach, a także w filmach dokumentalnych lub quasi-dokumentalnych.

Wszystko to jest oczywiście opłacane z pieniędzy podatników.


W niektórych słoweńskich gazetach różni pisarze otwarcie sprzeciwiali się niepodległości Słowenii. Wiele artykułów na ten temat można znaleźć w Białej Księdze Niepodległości Słowenii – opory, przeszkody, zdrady. Specjalny wybór tych artykułów można również zobaczyć w Muzeum Niepodległości Słowenii w Lublanie (patrz zdjęcia powyżej). Starania o niepodległość były wyśmiewane przez wszystkie słoweńskie media kontrolowane przez lewicę, a zwłaszcza przez Mladinę i Dnevnik. Dowcip” z czarną kropką pochodzi z “Mladiny” z 26 stycznia 1990 roku, redagowanej przez Mirana Lesjaka. Pod czarną kropką było cynicznie napisane małymi literami: “Ćwiczenie 1: Patrz prosto przed siebie w czarną kropkę, aż zobaczysz niepodległą Słowenię. Powtarzaj to ćwiczenie codziennie”. Podobne akcje przeprowadził poseł LDS Franco Juri ze swoimi karykaturami w Delo, a później w Dnevniku.

Fundamentem niepodległej Słowenii są wartości Słoweńskiej Wiosny – utworzenie SFRJ było zbrodnią

Konstytucja Słowenii zawiera tekst przysięgi, którą składają wszyscy najwyżsi urzędnicy państwowi po wyborze. W przysiędze zobowiązują się “szanować Konstytucję, działać zgodnie z własnym sumieniem i pracować ze wszystkich sił dla dobra Słowenii”. Test, dzięki któremu możemy określić, czy działanie, postępowanie lub program jednostki, grupy, partii politycznej lub opcji politycznej jest rzeczywiście zgodny z Przysięgą Konstytucyjną, jest dość prosty.

Jeżeli jednostka, grupa, partia lub opcja polityczna wysuwa na pierwszy plan i podkreśla wartości, wydarzenia i osiągnięcia słoweńskiej niepodległości, które umieściły nas na mapie świata i wokół których Słoweńcy są zdecydowanie najbardziej zjednoczeni i jednomyślni w swojej historii, to działa zgodnie z tekstem i duchem przysięgi konstytucyjnej.

Ale kiedy jednostka, grupa, partia lub opcja polityczna wysuwa na pierwszy plan wydarzenia i czasy, które podzieliły i zniszczyły nas jako naród, wtedy działa wbrew tekstowi i duchowi przysięgi konstytucyjnej. I żaden czas nie był bardziej niszczycielski dla narodu słoweńskiego niż bratobójcza rewolucja komunistyczna, w której zbrodnicza klika wykorzystała trudny okres okupacji i szczere patriotyczne uczucia Słoweńców, aby siłą przejąć władzę. Dziś można łatwo poznać człowieka dzięki temu papierkowi lakmusowemu. Nikt, kto gloryfikował czas bratobójczej wojny w 1991 roku, nie był szczerze za niepodległością. Przecież państwo słoweńskie, które powstało wówczas z wielką aprobatą społeczną mimo podziału politycznego, było zasadniczym odejściem od krwawych fundamentów rozpadającej się SFRJ.

Jak wiemy od dawna i jak wynika bardziej szczegółowo z przedstawionych dokumentów, nie wszyscy opowiadali się za niepodległością. Zgodnie z wynikami plebiscytu, około 200 000 ludzi i większość postkomunistycznej nomenklatury w Słowenii, większość reszty byłej SFRJ i większość światowej polityki była formalnie przeciwna słoweńskiej niepodległości. Wśród 200 tys. krajowych przeciwników niepodległości było około 50 tys. ekstremistów. Niektórzy z nich wzięli udział w agresji na Słowenię z bronią w ręku, inni z obrzydzeniem odrzucili słoweńskie obywatelstwo i wyemigrowali z kraju po klęsce SFRJ. Niektórzy pozostali i znaleźli schronienie w słoweńskich partiach lewicowych. Wielu, którzy odmówili słoweńskiego obywatelstwa i opuścili Słowenię wraz z pokonaną armią, a nawet wcześniej, zaczęło wracać po kilku latach, kiedy Słowenia robiła postępy, kiedy inne części byłej Jugosławii pozostawały w tyle i kiedy średnia emerytura w naszym kraju była dziesięć razy wyższa niż średnia emerytura w Serbii oraz Bośni i Hercegowinie. Najpierw cicho, potem coraz głośniej, zaczęła się tworzyć grupa tzw. wymazanych. Za kilkuset uzasadnionymi przypadkami, w których osoby chciały uregulować swój status cudzoziemca lub nawet obywatelstwo, ale nie udało im się to z obiektywnych powodów, poszły tysiące spekulantów, którzy zdradzili Słowenię w momencie jej narodzin, a dziś, z pomocą antysłoweńskiej polityki lewicowej, domagają się odszkodowania od słoweńskiego podatnika.

Pomimo przeszkód, oporu i zdrady, udało się uzyskać niepodległość Słowenii od Belgradu. Ale była też inna możliwość…

Źródło: Stowarzyszenie na rzecz Wartości Słoweńskiej Niepodległości: “Biała Księga Słoweńskiej Niepodległości – Opór, Przeszkody, Zdrada”. Nova obzorja, d. o. o., Ljubljana 2013.


27 kwietnia 2013 r. całe kierownictwo Słowenii uczestniczyło w obchodach w Lublanie z komunistyczną scenografią, która przypominała czasy, gdy istniała jeszcze totalitarna Socjalistyczna Federacyjna Republika Jugosławii.


Biała Księga Niepodległości Słowenii – sprzeczności, przeszkody, zdrady ujawnia, jak duża część słoweńskiej postkomunistycznej nomenklatury odrzuciła słoweńską niepodległość.


Dokumenty opublikowane w antologii “Wojna o Słowenię”, które następują po sobie w czasie, ilustrują, jak doszło do agresji JPA na Słowenię, jak broniliśmy się i ratowaliśmy oraz jak militarnie pokonaliśmy Jugosłowiańską Armię Federalną.


Janez Janša był wiceprzewodniczącym Słoweńskiej Unii Demokratycznej, członkiem pierwszego demokratycznie wybranego Zgromadzenia Republiki Słowenii w 1990 r. oraz ministrem obrony w czasie, gdy Słowenia była niepodległa w latach 1990-1992. Obecnie jest przewodniczącym Słoweńskiej Partii Demokratycznej i premierem Republiki Słowenii po raz trzeci.

(1) Więźniowie będący członkami JLA według województw
Ogółem więźniów: 2 663
W tym oficerowie i podoficerowie: 253
Oficerowie i podoficerowie / Cywile / Żołnierze

(2) Odrzuceni członkowie JLA według prowincji
Ogółem więźniowie zwolnieni: 3.090
W tym oficerowie i podoficerowie: 281

(3) Zmarli i ranni członkowie Wojsk Obrony Terytorialnej i JLA według województw
JLA nie żyje / JLA zraniony
Armia Obrony Terytorialnej nie żyje / Armia Obrony Terytorialnej zraniony

 

Liczba członków Wojsk Obrony Terytorialnej ogółem wg dni

Materiały wojenne skonfiskowane podczas działań bojowych
Broń piechoty
Broń przeciwpancerna
Broń przeciwlotnicza
Pojazdy opancerzone
Pojazdy silnikowe
Broń artyleryjska
Środki łączności
Środki elektroniczne

Ta infografika pokazuje ilość broni i sprzętu wojskowego skonfiskowanego podczas operacji bojowych przez Wojska Obrony Terytorialnej. Oprócz zasobów wymienionych na wykresie, między 26 czerwca a 17 lipca 1991 r. Wojska Obrony Terytorialnej Republiki Słowenii skonfiskowały około 7 milionów sztuk amunicji do broni piechoty, 20 000 sztuk amunicji do różnych rodzajów broni przeciwpancernej i przeciwlotniczej, około 400 000 ton min oraz niewielkie ilości sprzętu kwatermistrzowskiego, medycznego i ABKO. Ilości te nie obejmują broni i wyposażenia przejętego przez policję podczas działań wojennych.


Janez Janša jako premier Republiki Słowenii po przybyciu na główną uroczystość z okazji Dnia Słoweńskich Sił Zbrojnych w dniu 15 maja 2021 r.


Trzydzieści lat po odzyskaniu przez Słowenię niepodległości, Słoweńskie Siły Zbrojne są ponownie na czasie i gotowe do stawienia czoła wyzwaniom naszych czasów.


Analiza wojny o Słowenię

Europa, a w szczególności Unia Europejska, jest dziś w dużej mierze miejscem pokoju i przynajmniej względnego postępu, ale niektóre narody żyjące w centrum UE, nie posiadające własnego państwa, aspirują jednak do tego, by stać się narodem i niezależnym podmiotem w społeczności międzynarodowej.

Katalończycy chcą zdecydować w referendum, czy chcą odłączyć się od demokratycznej Hiszpanii, a Szkoci, czy chcą pozostać częścią Wielkiej Brytanii. Jeszcze bardziej rozpowszechnione na planecie Ziemia jest dziś wiele narodów znacznie większych od Słowenii, które nie mają własnego państwa, choć z nielicznymi wyjątkami wszyscy tego właśnie chcą. Słoweńcy niedawno wywalczyli sobie prawo do posiadania własnego państwa.

Centrum wartości narodu

W historii każdego narodu jest pewien czas, który pozwolił narodowi stać się suwerennym, czyli własnym panem. Taki czas, zwykle związany z wydarzeniami, które umożliwiły uzyskanie niepodległości, umiejscowienie na mapie świata i międzynarodowe uznanie, jest czczony przez narody jako coś “świętego”, dlatego poświęca się mu święta narodowe, nadaje nazwy miastom, placom, ulicom czy odznaczeniom, organizuje imprezy dla jego uczczenia. Taki czas wywołuje pozytywne nastawienie u większości obywateli lub członków narodu. Taki czas stanowi centrum wartości narodu. Dla nas, Słoweńców, jest to czas niepodległości. W tym okresie, który w historii obejmuje lata 1987-1992, dla Słowenii wyróżniają się dni wojny. To były tygodnie, dni i godziny w czerwcu i lipcu 1991 roku, kiedy wszystko było na szali. Niezależna i europejska przyszłość dla Słoweńców, system demokratyczny, nasza religia i konstytucja, dobrobyt i nasze życie. Były to dni, kiedy ludzie, rozbrojeni w maju 1990 r., ponownie stanęli w obronie swoich praw, ogłosili niepodległość Słowenii i przeciwstawili się agresji Jugosłowiańskiej Armii Ludowej.

W tamtych dniach kilka procent Słoweńców, którzy przy ogromnym wsparciu narodu wzięli do ręki całą broń, jaką dysponowali, i wraz z obroną cywilną stawili czoła piątej pod względem siły armii w Europie, dokonali dzięki swojej odwadze rzeczy niemożliwej i napisali ostatni akt przejścia narodu słoweńskiego do niepodległości. Odwaga Słoweńców była podziwiana przez cały świat w tamtym czasie. Przedstawiciele najpotężniejszych państw świata, którzy jeszcze na kilka dni przed wojną twierdzili, że nigdy nas nie uznają, zmienili swoje stanowisko dzięki naszej odwadze.

W ciągu kilku dni prasa światowa zmieniła swoje nastawienie do Słowenii i przeszła na naszą stronę. W wysokonakładowym amerykańskim magazynie People ukazał się artykuł o wojnie o Słowenię zatytułowany “The Mouse That Roared”. Słoweńcy na całym świecie jednogłośnie wyszli na ulice metropolii, zasypując rządy listami i apelami, wspierając walkę swojej ojczyzny z Goliatem. Mimo sprzeciwu wobec niepodległości we fragmentach polityki lewicowej, naród był zjednoczony. Zjednoczeni jak nigdy wcześniej i bardzo odważni. Były to “najwspanialsze godziny”, godziny święte, szczytowe osiągnięcia narodu słoweńskiego. Powstaliśmy i przetrwaliśmy.

Liczby też wiele mówią

Tego niezaprzeczalnego faktu historycznego nie da się zmienić ani zniekształcić. Nie da się go też zapomnieć ani przesłonić, mimo że od 1991 roku nieustannie się to robi. “Czy w Słowenii w ogóle była wojna?” – pytali drwiąco niektórzy, ale oczywiście dopiero po tym, jak ostatni żołnierz-agresor opuścił Słowenię w październiku 1991 roku. O ile w latach po agresji JLA na Słowenię coraz głośniejsze i bardziej medialne są głosy przeciwników słoweńskiej niepodległości, którzy twierdzą, że prawdziwej wojny w Słowenii w ogóle nie było, o tyle historycy w Serbii paradoksalnie nie mają wątpliwości. Książka dwóch serbskich historyków (Kosta Nikolič, Vladimir Petrovič: War in Slovenia / June-July 1991, Documents of the Presidency of SFRY, Institute of Contemporary History, Belgrade 2012) ma jasny tytuł: War in Slovenia.

Generałowie JLA i politycy SFRJ, którzy wysłali przeciwko nam czołgi i wojsko, twierdzą, że bronili Jugosławii i jej uznanych międzynarodowo granic, ale nie zaprzeczają wojnie. Nie zaprzeczają nawet, że zostali pokonani w Słowenii.

W swoich wspomnieniach oficerowie JLA z 5. Okręgu Wojskowego, którzy operacyjnie kierowali agresją na Słowenię, szczegółowo opisują, jak przeżyli tamte czerwcowe i lipcowe dni 1991 roku i jak “gorycz porażki w Słowenii mocno na nich podziałała”. Wobec klęski pierwszej fali agresji, dowódcę 5. Okręgu Wojskowego, generała Konrada Kolška, zastąpił ówczesny dowódca 3. Okręgu Wojskowego, generał Žiko Avramovič. Dwa dni po jego przybyciu Avramovič powtórzył jednak los Kolška i poniósł jeszcze cięższą porażkę.

Liczby też miały coś do powiedzenia. W dniu 26 czerwca 1991 r. JLA dokonała agresji na Słowenię z oddziałami liczącymi łącznie 22 000 żołnierzy, oficerów i podoficerów. Z analiz opublikowanych w książce “Wojna o Słowenię” wynika, że w wojnie o Słowenię JLA miała 48 zabitych i 116 rannych, oddziały Armii Obrony Terytorialnej schwytały w walkach 2 663 członków JLA, a 3 090 dobrowolnie przeszło na stronę słoweńską.


Mieszkańcy okolic Komendy w regionie Gorenjska obserwują żołnierzy AWU stojących przy swoich pojazdach opancerzonych 27 czerwca 1991 roku, na początku wojny o Słowenię.

Ze swoich 22 000 członków, JLA straciła co najmniej 5 917, czyli ponad jedną czwartą, w ciągu nieco ponad 7 dni walk, w tym nieproporcjonalnie wysoki odsetek – co najmniej 534 – aktywnych oficerów i podoficerów.

Pierwsze porównanie: Obrona Terytorialna Republiki Słowenii miała (biorąc pod uwagę ofiary wypadków) 9 zabitych i 44 rannych, słoweńska policja 4 zabitych. JLA pojmała tylko jednego oficera Obrony Terytorialnej. Nikt nie zdezerterował z Obrony Terytorialnej do JLA.

Inne porównanie (bo obraźliwe i pogardliwe słowa o nie-wojnie w 1991 r. pochodzą głównie od członków ZZB): W okresie od 6 kwietnia 1941 r. do 9 maja 1945 r. słoweńskie oddziały partyzanckie, ponosząc ciężkie straty własne, unieszkodliwiły znacznie mniej członków włoskich i niemieckich sił okupacyjnych niż Wojska Obrony Terytorialnej i policja zdołały uczynić dla Słowenii w ciągu dziesięciu dni wojny, mimo że ci dwaj wspomniani okupanci wysłali do Słowenii w czasie II wojny światowej głównie drugorzędne formacje wojskowe z odpowiednim uzbrojeniem.

Ponieważ posiłki wysłane do Słowenii przez generałów Kolška i Avramoviča zostały w dużej mierze wstrzymane podczas inwazji, pozostałe w Słowenii jednostki JLA znajdowały się w okresie przed porozumieniem z Brioni w całkowicie podporządkowanej pozycji strategicznej pod każdym względem. 26 czerwca JLA rozpoczęło wojnę nie tylko technicznie, ale i nieproporcjonalnie liczebnie. Słowenia nie była nawet w stanie powołać pod broń tylu członków Wojsk Obrony Terytorialnej, ilu JLA miała bezpośrednio na terytorium Słowenii. Powodem był oczywiście brak uzbrojenia. Niecałe 10 dni później sytuacja zmieniła się całkowicie na korzyść Słowenii. Słowenia nie tylko była w stanie uzbroić 35 300 swoich żołnierzy (nie licząc członków policji) już 5 lipca dzięki przejętej broni i wyposażeniu, ale dzięki zdobytej broni ciężkiej, głównie przeciwpancernej i przeciwlotniczej, mogła liczyć na skuteczne przeciwstawienie się wszelkim siłom, które JLA mogłaby wysłać przeciwko młodemu państwu słoweńskiemu.

Fakt ten miał decydujący wpływ na zmianę strategii Miloševicia. Jego pierwotny plan A – wykorzystanie JLA i administracji SFRJ do utworzenia scentralizowanej Jugosławii w jej dawnych granicach i pod bezpośrednią serbską władzą – nie powiódł się wraz z klęską JLA w Słowenii. Około 10 lipca 1991 r. serbscy przywódcy zdecydowali się ostatecznie przejść do planu B, czyli utworzenia Wielkiej Serbii.


Migawki z sali operacyjnej Grupy Koordynacyjnej, która kierowała obroną Republiki Słowenii na początku lipca 1991 roku.

Dokumenty z wojny o Słowenię

Dokumenty opublikowane w Almanachu Wojny o Słowenię są z reguły chronologicznie zgodne z kolejnością ich powstawania.

Relacja rozpoczyna się od zarządzenia w sprawie utworzenia stałej grupy roboczej Organu Koordynacyjnego, wydanego 7 maja 1991 roku. Dzięki terminowemu utworzeniu w dniu 18 marca 1991 r. Grupy Koordynacyjnej (dalej także Słoweńskie Dowództwo Obrony, Koordynacja lub Dowództwo) i wprowadzeniu na początku maja operacji stałej, byliśmy wystarczająco przygotowani do zwycięskiego poradzenia sobie z pierwszym poważnym pokazem siły ze strony JLA w incydencie w Pekre.

Relację kończy analiza działań bojowych Armii Obrony Terytorialnej Republiki Słowenii w dniach 26 czerwca – 17 lipca 1991 r., która została omówiona na konferencji słoweńskiego Sztabu Obrony lub Grupy Koordynacyjnej w dniu 18 lipca 1991 r.

Specjalnym dodatkiem na końcu książki jest opis wstępnej części Planu Okop (Bedem) JLA, który został częściowo wykorzystany przez agresora jako podstawa ataku na Słowenię i który najdobitniej ilustruje mentalność kierownictwa wojskowego JLA i kierownictwa politycznego SFRJ. Byli przekonani, że ich władza jest praktycznie nieograniczona i że są w stanie pokonać nawet NATO, nie mówiąc już o biednej Słowenii. Niestety, wielu wpływowych krajowych przeciwników niepodległości Słowenii było również przekonanych o sile JLA, ich komunistyczno-partyzanckiej ideologii i ich broni. Dlatego przez cały okres, a zwłaszcza od rozbrojenia Obrony Terytorialnej Republiki Słowenii w maju 1990 r. i referendum w grudniu tego samego roku, stawiali na kartę “operetkowej niepodległości”, licząc na ogłoszenie niepodległej Słowenii (dzień, w którym marzenia są dozwolone), której nie można było zrealizować ze względu na siłę JLA, i dlatego natychmiast zaproponowaliby innym narodom zjednoczenie w nową Jugosławię. Była to oficjalna, publicznie głoszona doktryna socjaldemokratów (wówczas ZKS-SDP). Dokumenty i świadectwa na ten temat są opublikowane w “Białej Księdze Słoweńskiej Niepodległości” (Nova obzorja, czerwiec 2013).

Pierwszy rozdział, “Końcowe przygotowania do obrony Słowenii”, zawiera wiele dotychczas w dużej mierze niepublikowanych lub mało znanych dokumentów dotyczących pracy Grupy Koordynacyjnej, Ministerstwa Obrony, Aemee Obrony Terytorialnej i policji w maju i czerwcu 1991 r. Był to czas, w którym z jednej strony rosła świadomość wielkiego dnia D, który bardziej niż jakikolwiek inny dzień w naszej historii zadecyduje o przyszłości narodu słoweńskiego; z drugiej strony koncentrowała się ona na desperackich przygotowaniach do obrony przed widocznym zagrożeniem tej przyszłości. Z tego okresu wyróżniają się: wydarzenia w Pekre, porwanie dowódcy 7. PŠTO i pierwsza ofiara agresji na Słowenię, uzupełniające plany skutecznej blokady jednostek JLA oraz wysiłki zmierzające do wyposażenia Wojsk Obrony Terytorialnej w broń piechoty, przynajmniej w prowizoryczny sposób.

Drugi rozdział, “Chrzest ogniowy zaraz po urodzeniu”, obejmuje okres od 25 czerwca do 10 lipca 1991 r., czyli czas, kiedy wojna o Słowenię została wygrana. Okres ten rozpoczyna się proklamowaniem niepodległej Słowenii w Zgromadzeniu Narodowym i faktycznym przejęciem przejść granicznych, ceł, kontroli ruchu lotniczego, inspekcji dewizowej i innych dotychczasowych obowiązków federalnych, jak również ustanowieniem punktów kontroli granicznej na nowej granicy państwowej z Chorwacją. W związku z wydaniem prawidłowego tderminu przejęcia faktycznej władzy przez Cirila Zlobca, członka Prezydium Republiki Słowenii, okres ten rozpoczyna się częściowo przedwczesną interwencją jednostek Korpusu JLA z Rijeki w Primorskiej i Gorišce oraz strategicznym dylematem, czy użyć broni do obrony przed czy po ogłoszeniu niepodległości. Rozdział kończą dokumenty, które powstały 10 lipca 1991 roku. To był dzień, w którym słoweński sztab obronny skutecznie zneutralizował najsilniejsze próby JLA usprawiedliwienia i obrócenia na swoją korzyść mocno dwuznacznych wniosków z negocjacji z Brioni, odzyskując w ten sposób wszystko, co stracił w walce.

Jednym z centralnych dokumentów tego rozdziału jest rozkaz sztabowy z 28 czerwca 1991 r.: rozkaz “przejścia do ofensywy”. Nawet kilka zdań tego dokumentu świadczy o kilku rzeczach. Po pierwsze, dokument ten odzwierciedla dokładne i terminowe rozpoznanie sytuacji na granicy. Jest to moment w większości dużych bitew lub wojen, kiedy liczy się dokładne i terminowe rozpoznanie chwili, a w konsekwencji trafne decyzje dowódców o tym, gdzie przechylić szalę. 28 czerwca 1991 roku to dzień, w którym po udanej blokadzie wielu kolumn pancernych i pierwszym smaku porażki, JLA na masową skalę wykorzystało lotnictwo do ataków na obiekty cywilne. Cel był oczywisty: zademonstrować przewagę powietrzną i zasiać strach wśród obrońców i ludności. Wiedzieliśmy, że za tą decyzją pójdą posiłki pancerne z korpusów Varaždin i Zagrzeb i że równowaga kryzysowa ustalona 27 czerwca wisiała na włosku.

Potrzebowaliśmy ciężkiej broni i udanych akcji, aby podnieść morale. Najlepiej oba naraz, więc nadszedł czas na atak na składy JLA i realizację przygotowanych planów o kryptonimie “Przejęcie”. Tego samego dnia pluton zwiadowczy Specjalnej Brygady Krkoviča w błyskawicznej akcji bez ofiar zajął duży skład broni, min i sprzętu wojskowego w pobliżu Borovnicy. Wszystkie osoby zaangażowane w tę operację zasługują na najwyższe odznaczenie niepodległościowe, Medal Wolności. Być może pewnego dnia niepodległa Słowenia będzie miała prezydenta, który tak jak oni miał serce dla niepodległości i przyzna im ten medal.


Wojna pozostawiła po sobie nie tylko zniszczenia, ale także radość z udanej obrony młodego kraju i ojczyzny Słowenii.

W czasie wojny miało miejsce wiele bardzo ważnych dla Słowenii wydarzeń, które w decydujący sposób przyczyniły się do zwycięstwa. Pierwsza analiza RŠTO, opublikowana w rozdziale trzecim, słusznie podkreśla zatrzymanie kolumn pancernych na Medvedjeku i na moście koło Ormoža na początku walk. Do tej samej kategorii można zaliczyć atak moździerzowy na pas startowy lotniska wojskowego w Cerklje, który zmusił eskadrę lotniczą JVL do udania się do Bihača. Do tego dochodzi zdobycie przejść granicznych w Rožnej dolinie, Šentilj i Holmec, blokada kolumn pancernych JLA w wielu miejscach w całym kraju, zestrzelenie helikopterów wroga, zdobycie pozostałych składów JLA i tak dalej.

Niemniej jednak, po bliższym przyjrzeniu się wszystkim akcjom bojowym Armii Obrony Terytorialnej i słoweńskiej policji oraz ich umiejscowieniu w czasie i ogólnemu obrazowi, można z łatwością wyróżnić najważniejszą akcję bojową Armii Obrony Terytorialnej w wygraniu wojny dla Słowenii. Takim wydarzeniem było niewątpliwie zajęcie składnicy JLA pod Borownicą. Podczas tej operacji garstka członków Brygady Specjalnej przejęła większą ilość broni, min i sprzętu wojskowego niż wszystkie słoweńskie oddziały partyzanckie we wszystkich operacjach bojowych podczas II wojny światowej razem wziętych (nie uwzględniono przejęć podczas kapitulacji Włoch i Niemiec po ich klęsce na teatrach wojennych). Sukces był pełny również dlatego, że składnica została zajęta w zasięgu wzroku dużej koncentracji oddziałów JLA w koszarach Vrhnika, skąd można było zniszczyć składnicę bronią armatnią i rakietową, gdyby w porę dowiedzieli się o akcji. Ale oddział, który przejął magazyn, przekonał radiooperatora, który miał co 30 minut meldować Vrhnikowi o sytuacji w magazynie, aby nadal meldował dowództwu, że w magazynie wszystko jest w porządku.

Parafrazując słynne stwierdzenie Winstona Churchilla po Bitwie o Anglię, można powiedzieć, że nigdy w historii narodu słoweńskiego tak wielu ludzi nie było winnych tak wielkiej wdzięczności garstce swoich rodaków.

Trzeci rozdział, “Oceny i ustalenia”, przedstawia dokumenty z okresu 10-17 lipca 1991 r. Centralną częścią tego rozdziału jest analiza operacji bojowej Wojsk Obrony Terytorialnej {Terytorialnej}. RS, która faktycznie była w trakcie lub bezpośrednio po zakończeniu działań bojowych. Ta bliskość czasowa ma swoje wady i zalety. Minusem jest brak czasu, który nie pozwolił dowództwom Wojsk Obrony Terytorialnej na szczeblu republiki i regionu na poważne zapoznanie się z ocenami i przeprowadzenie dodatkowych sprawdzeń we wszystkich podległych dowództwach. Pozytywną stroną jest jednak to, że pisemne oceny, które rzeczywiście zostały dokonane “na miejscu”, są pozbawione późniejszych racjonalizacji i upiększeń. Wszystko, co składało się na wielość różnych decyzji taktycznych na różnych poziomach w ramach jednolitej strategii obronnej, której wynikiem – ze wszystkimi jej zaletami i wadami – było militarne zwycięstwo w wojnie o Słowenię, zostało zarejestrowane i ocenione.

Cenne doświadczenia z decydujących dni

Dokumenty opublikowane w tym zbiorze są odzwierciedleniem czasu, w którym powstały i ludzi, którzy je tworzyli. Niektóre raporty i zlecenia są profesjonalnie napisane i mówią wszystko, co było potrzebne, bez zbędnych słów. Inne są poniżej standardu i brakuje im niektórych niezbędnych elementów. Niektóre z nich są nawet pisane odręcznie, w zależności od specyficznych okoliczności wojny. Dostępne dokumenty, wraz z danymi liczbowymi i ogólną wiedzą na temat wojny w Słowenii, pozwalają oczywiście na ocenę działania poszczególnych komend prowincji, podgrup koordynacyjnych i wreszcie ocenę sztabu, który kierował obroną Słowenii. Wszystko to świadczy o wyszkoleniu i motywacji jednostek i całych komand, a w niektórych miejscach także o wpływie tej części słoweńskiej polityki, która polegała wyłącznie na operetkowej niezależności i w niektórych miejscach nawet w środku wojny traktowała JLA bardziej przychylnie niż Armię Obrony Terytorialnej.

W mniejszym stopniu dokumenty te odnoszą się do roli słoweńskiej policji, która miała strategiczne znaczenie dla słoweńskiej obronności, ponieważ zostały one już zebrane i opublikowane w różnych innych publikacjach. Oczywiście obraz nie wszędzie był taki sam. Podczas gdy w niektórych miejscach (np. w rejonie South Primorska) ich oddziały były bardziej aktywne niż oddziały i dowództwa Wojsk Obrony Terytorialnej, w innych miejscach (np. w rejonie Dolenjska) nie oddały praktycznie ani jednego strzału. Później, paradoksalnie, to głównie kadra z Dolenjska doświadczyła awansu w policji i VIS.

Czytając te dokumenty, czytelnik bezpośrednio lub pośrednio natknie się na informacje i punkty, które w ciągu 23 lat zostały zapomniane lub nigdy nie były powszechnie znane. Autor niniejszego tekstu brał bezpośredni udział w tworzeniu lub odczytywaniu wielu rozkazów, dyrektyw, raportów i analiz zamieszczonych tutaj w 1991 roku. Niemniej jednak, redagując antologię i czytając ją ponownie, natrafił na wiele szczegółów, które dziś są interesujące, ale wtedy, w czasie wojny i koncentracji czasu, nie zostały nawet zauważone. Podobnie, gdy czytamy analizy i z odpowiednim dystansem czasowym, jesteśmy dziś jeszcze bardziej świadomi popełnionych przez nas błędów.

Jednym z moich błędów z okresu przygotowań do obrony Słowenii była zgoda na kontynuację reorganizacji obrony terytorialnej, która zmniejszyła liczbę sztabów wojewódzkich z 13 do 7 i nakazała łączenie sztabów miejskich w regionalne. Z punktu widzenia poważnego niebezpieczeństwa, przed którym stanęliśmy, powinniśmy byli wstrzymać reorganizację, ponieważ nowa struktura, zwłaszcza central regionalnych, przysporzyła nam wielu kłopotów. Reorganizacja nie tylko skomplikowała naturalne więzi ze społecznościami lokalnymi, ale także przyniosła ze sobą dużo biurokracji i nie dość wyrafinowane metody kierowania i dowodzenia.

Podobnym błędem było niedocenianie znaczenia nowych symboli i mundurów. Innymi słowy: W warunkach poważnej suszy finansowej nasza ocena priorytetów była nieadekwatna. Mimo że groziła nam wojna, minister finansów Marko Kranjec, przy silnym poparciu opozycji i większości rządu, przyznał Wojskom Obrony Terytorialnej bardzo skromne środki, które musieliśmy wykorzystać prawie wyłącznie na zakup broni. Z powodu braku poparcia i częściowo otwartego oporu większości członków Naczelnego Dowództwa i Prezydium Republiki Słowenii wobec wzmocnienia obrony (4 członków Prezydium podpisało w lutym 1991 r. deklarację, że Słowenia nie potrzebuje armii) oraz z powodu ogromnego opóźnienia i oporu opozycji wobec uchwalenia budżetu obronnego, już i tak skromne środki na obronę otrzymaliśmy dopiero na wiosnę, co poważnie zagroziło zakupowi choćby skromnych ilości broni przeciwpancernej i broni piechoty. Szkolenie regularnej armii udało nam się rozpocząć zbyt późno, dopiero w maju 1991 roku, i to tylko dla dwóch mniejszych jednostek.

Na mundury nie pozostało nic, a nowe symbole państwowe parlament mógł ustalić dopiero 25 czerwca 1991 roku z powodu opozycji. Niemniej jednak należało jakoś zaimprowizować przed wojną i przynajmniej główne jednostki zaopatrzyć w nowe mundury. Przede wszystkim nie ma usprawiedliwienia dla tego, że do czasu odzyskania niepodległości nie zapewniono wystarczającej liczby kogutów dla strzelców wojskowych. Dlatego krytyka braku insygniów i nowych mundurów, która pojawia się w raportach bojowych wielu sztabów jest całkowicie uzasadniona.

Z raportów i analiz wynika, że mieliśmy trudności z mobilizacją jednostek. Do tego czasu ukrywano przed opinią publiczną, że prezydencja Republiki Słowenii nawet nie ogłosiła mobilizacji w dniu 27 czerwca 1991 r., kiedy to wykryła agresję i wydała rozkaz użycia broni. Jednostki zostały zebrane z wezwaniem do “eksperymentalnej” mobilizacji, za którą odpowiedzialne było RŠTO, tak jakby były to ćwiczenia wojskowe. W jakiś sposób udało się to również w ten sposób. Powodów takiego działania było kilka, ale pewnie nigdy ich wszystkich nie poznamy. Gdyby wszyscy działali tak, jak powinni, 25 czerwca 1991 r. PRAMOS, słynna ustawa SFRJ o mobilizacji, nie obowiązywałaby już w Słowenii.

Odzew poborowych z Wojsk Obrony Terytorialnej był przeciętnie wysoki, ale nie wszędzie. Największe problemy i brak odpowiedzi wystąpiły w Lublanie i częściowo w Mariborze, gdzie musieliśmy wydać o 30 do 50 procent więcej zaproszeń do poszczególnych jednostek, aby osiągnąć przynajmniej 90-procentową kompletność jednostek. Pierwszy okres po ataku w Lublanie był szczególnie krytyczny, ponieważ powrót osiągnął zadowalający poziom dopiero po 10 godzinach od mobilizacji. Po zakończeniu wojny odpowiednie władze jakoś zapomniały o podjęciu działań przeciwko tym, którzy uchylali się od wezwania, co słusznie wywołało złe nastroje wśród wszystkich, którzy natychmiast odpowiedzieli na wezwanie do obrony ojczyzny. Ogólnie rzecz biorąc, reakcja na wsi i w mniejszych miastach była znacznie lepsza niż w ośrodkach krajowych i regionalnych.

Oprócz wspomnianych wyżej administracyjnych i ogólnych niedociągnięć i błędów na szczeblu krajowym, opublikowane dokumenty dają również stosunkowo dobry obraz wydarzeń na szczeblu prowincji i gmin. Wiele wydarzeń w raportach bojowych nie jest opisanych wystarczająco szczegółowo, ale mimo to można zrozumieć, gdzie wystąpiły problemy i błędy. Czasami wydarzenie, które było po prostu znane i ważne, nie jest w ogóle wymieniane w raportach. Na przykład niektóre przejścia graniczne zostały zajęte przez JLA bez oporu, mimo że przy wejściach można było ich bronić. Wiele barykad nie było zaminowanych ani bronionych, więc nie stanowiły większej przeszkody dla czołgów JLA. Już pierwszego dnia wojny w wielu miejscach stało się jasne, gdzie dowódcy są zdolni, a gdzie nie mogą nadążyć. Zastępy były potrzebne w kilku kluczowych miejscach, w tym w największym województwie z największą liczbą jednostek Wojsk Obrony Terytorialnej. Nie było czasu na naukę i adaptację. Straconego dnia nie dało się już odzyskać. Oddział JLA, który zbyt łatwo przekroczył niebronioną barykadę w wąwozie, musiał być następnie utrzymywany na otwartej przestrzeni przy znacznie większym ryzyku. Czołgi, mimo wyraźnego rozkazu zatrzymania ich na początku, wyjechały bez oporu z koszar Vrhnika i siały śmierć w Brniku, gdzie, ustawieni w pozycji bojowej, nie mogliśmy ich łatwo unieszkodliwić bez ciężkiej broni.

Pomimo wszystkich niedociągnięć, niespójności w polityce i błędów, Słowenia strategicznie przeważała nad SFRJ i JLA. Głównymi powodami zwycięstwa w wojnie o Słowenię były:

1. jasny cel polityczny, poparty jednością narodu i wynikiem plebiscytu.

2. to nie my zlekceważyliśmy wroga, ale on zlekceważył nas.

3. nasze jednostki były jednorodne i zmotywowane, podczas gdy jednostki przeciwnika w większości nie były.

4. w porę poczyniliśmy niezbędne i możliwe przygotowania do obrony.

5. mieliśmy dobre informacje o wrogu.

6.Zneutralizowaliśmy przewagę wroga w uzbrojeniu i liczebności, ograniczając jego manewry.

7. humanitarne działanie poprzez unikanie ofiar po obu stronach, niedyskryminujące traktowanie rannych oraz skuteczna działalność propagandowa zmotywowały oddziały wroga do poddania się.

8. Liczne sukcesy indywidualne Wojsk Obrony Terytorialnej i jednostek policji od pierwszego dnia wojny wzmocniły Wojska Obrony Terytorialnej i podniosły morale wojska i ludności cywilnej.

9. Dobra organizacja obrony cywilnej zastąpiła brak ciężkiej broni przeszkodami.

10. mimo wojny zaopatrzenie ludności funkcjonowało prawie bez zakłóceń, wszystkie gałęzie władzy, z wyjątkiem sądownictwa, działały sprawnie, a nowe państwo funkcjonowało w sposób zadowalający.

Jedność narodu, odwaga jego sił zbrojnych, silna wola polityczna koalicji rządzącej Demos pod przewodnictwem dr Jože Pučnika oraz inicjatywa wielu indywidualnych dowódców jednostek taktycznych Wojsk Obrony Terytorialnej i policji odniosły zwycięstwo w wojnie o Słowenię. Zwycięstwo wyniesione w swej ostateczności na słoweński Olimp, zwycięstwo ważniejsze niż wszystkie bitwy, które nasi przodkowie stoczyli, często kosztem innych, w odmętach niewdzięcznej historii minionych wieków.

Wojna o Słowenię każdego dnia wydobywała z narodu słoweńskiego tysiące bohaterów. Chłopcy i mężczyźni przezwyciężyli strach z miłości do ojczyzny. Chwycili za broń, aby bronić swojej ojczyzny, swojej religii i swojego kraju – Słowenii. Wykonali świetną robotę. Po zwycięstwie wrócili do ojczyzny. Państwo o nich zapomniało, ale ojczyzna nie zapomni o nich nigdy. Były to bowiem święte godziny, punkt szczytowy narodu słoweńskiego. Powstaliśmy i przetrwaliśmy.

Minister obrony Janez Janša i minister spraw wewnętrznych Igor Bavčar podczas wojny o Słowenię pod koniec czerwca lub na początku lipca 1991 r., wraz ze specjalnymi oddziałami policji; obaj ministrowie wspólnie kierowali Grupą Koordynacyjną (organem) Republikańskiego Sekretariatu Obrony Ludowej i Republikańskiego Sekretariatu Spraw Wewnętrznych, która operacyjnie kierowała obroną Republiki Słowenii przed agresją Jugosłowiańskiej Armii Federalnej. Dzięki młodzieńczej energii, śmiałości, odwadze i strategicznej dalekowzroczności generałowie w Belgradzie zostali przechytrzeni.


Śmiertelny podział narodu spowodowany bratobójczą wojną został przezwyciężony, przynajmniej tymczasowo, w momencie uzyskania niepodległości, dzięki jednoczącej polityce Demosu oraz wielkiej cierpliwości i duchowi budowania państwa ludzi takich jak dr Jože Pučnik; dlatego Słoweńcy wygrali wojnę o Słowenię w 1991 r. (Na zdjęciu: członek Armii Obrony Terytorialnej Republiki Słowenii obok przejętego czołgu Jugosłowiańskiej Armii Federalnej, na którym powiewa słoweńska flaga narodowa).


A decisive time for the Slovenes

Niniejszy tekst napisałem 15 maja 2013 roku jako przedmowę do trzeciego, uzupełnionego wydania książki “Premiki – Nastajanje in obramba slovenske države 1988-1991” (“Ruchy – formowanie i obrona państwa słoweńskiego 1988-1991”), która cieszy się w Słowenii dużą popularnością. Zawiera on wiele faktów, których nie znałem pisząc dwa pierwsze numery “Premiki”, a które w istotny sposób uzupełniają moje artykuły z “Białej Księgi” i “Wojny o Słowenię”, które mogliście Państwo przeczytać na poprzednich stronach tego pisma.

Cela izolacyjna, w której byłem przetrzymywany w więzieniu wojskowym w Metelkowie latem 1988 r. miała numer 21. Od chwili, gdy mnie tam umieszczono, straciłem swoje nazwisko. Strażnicy i inni pracownicy więzienia dzwonili do mnie pod ten numer. Kiedy mówili o mnie, używali liczby 21. “Przyprowadźcie dwudziestu jeden” – rozkazał strażnik. Rozkaz brzmiał: “Nie wprowadzaj dzisiaj Dwudziestki Jedynki na spacerniak”, co oznaczało, że mimo przepisów mówiących o prawie więźniów do półgodzinnego spaceru, przez kolejny dzień będę pozbawiony świeżego powietrza. “Wstawaj, dwadzieścia jeden” – zawołał strażnik o piątej rano. Po miesiącu bez imienia człowiek zaczyna myśleć jak liczba. Ale to wszystko działo się w XX wieku, a teraz mamy XXI.

Ostatnie półtorej dekady końca XX wieku było decydujące dla narodu słoweńskiego, ale także dla naszego otoczenia i nie tylko dla milionów ludzi. Fakt ten jest dziś znacznie wyraźniejszy niż w czasie pisania książki “Premiki” – niejako w czasie samych wydarzeń. Nawet dziś, po tylu latach, wydarzenia z tamtego okresu są tak żywe w mojej pamięci, jakby wydarzyły się wczoraj. Nie muszę nawet zamykać oczu, a sceny dramatycznych wydarzeń, spotkań i decyzji same układają się przed moimi oczami.

Widzę obraz w pełni skoncentrowanych twarzy kolegów z kwatery głównej słoweńskiej obrony, gdzie kilkadziesiąt osób stale zarządzało i koordynowało działania wojskowe i obronne w tych gorących letnich tygodniach 1991 roku. Widzę przed sobą Jože Pučnika, który tuż przed ostatecznym testem tłumaczy kierownictwu Demos, że trzymamy się decyzji o plebiscycie i że musimy wytrwać za wszelką cenę. Słyszę w uszach słowa chorwackiego ministra obrony, który skruszonym głosem oznajmia, że ich prezydent zarządził jakąś neutralność, i wzbiera we mnie wspomnienie gorzkiej świadomości, że zostaliśmy sami. Widzę zdjęcie schwytanych żołnierzy korekcyjnych ustawionych w szeregu przed rządem i mieszankę niedowierzania, ulgi i wybuchu radości, kiedy mówię im, że dostaną cywilne ubrania i będą mogli wrócić do domu. Słyszę gniewny głos dowódcy jednostki Armii Obrony Terytorialnej Domžale podczas ćwiczeń wojskowych na Medvednjaku, rzucającego mi pod nogi gazetę z deklaracją pokojową, która doprowadziła niektórych słoweńskich polityków lewicowych i czterech członków Naczelnego Dowództwa do żądania, na kilka miesięcy przed wojną, aby Słowenia nie miała armii. Widzę wielkie rozczarowanie w oczach młodych ludzi z plutonu ochronnego, kiedy dowiedzieli się, że nasi negocjatorzy w Brioni zgodzili się zwrócić całą skonfiskowaną broń i uwolnić wszystkich schwytanych oficerów JLA. Słyszę głosy wojowników z batalionu Litija w Orle, którzy otoczyli mnie i zażądali słoweńskich mundurów lub przynajmniej słoweńskich kogutów do swoich czapek. Widzę Igora, który po wybuchu helikoptera wyciąga karabin snajperski, i Tone’a, który zdecydowanym głosem i z karabinem automatycznym w ręku wprowadza porządek wśród członków różnych oddziałów zajmujących pozycje. Znów odczuwam wielką ulgę, gdy ogłaszają, że w ostatniej chwili, tuż przed ogłoszeniem niepodległości, przybył długo oczekiwany statek z bronią. Wyczuwam strach i wielki niepokój w sali pełnej rodziców młodych mężczyzn – jest ich około 6 tysięcy, którzy jeszcze kilka tygodni przed wojną odbywali karę w zakładzie poprawczym. Wciąż czuję na ramionach ciepło zachodzącego letniego słońca, które towarzyszyło nam na Placu Republiki, gdzie w końcu zatrzepotała słoweńska flaga bez czerwonej gwiazdy.

Niepodległość Słowenii w kontekście przesunięć na mapie Europy i świata

Okres pomiędzy 1988 a 1992 r. był kluczowy nie tylko dla Słowenii. Wiatr zmian wypędził mgłę z całej Europy Środkowo-Wschodniej. Co zrozumiałe, z dystansu czasowego ćwierćwiecza wiele przyczyn i skutków ówczesnych wydarzeń można zrozumieć znacznie lepiej niż wtedy. Zarówno kontekst wewnętrzny, jak i kontekst polityki zagranicznej poszczególnych wydarzeń może być znacznie lepiej wyjaśniony. W szczególności zrozumiały jest teraz wykrzyknik polskiego dysydenta, który wkrótce po formalnym upadku komunizmu w Polsce powiedział, że najgorsze w komunizmie pod wieloma względami było to, co nastąpiło potem.

Wiosną i latem 1989 roku obserwowałem z więzień w Dob i Ig przełomowe dla Europy wydarzenia, które zwiastowały koniec zimnej wojny i upadek muru berlińskiego. Zwycięstwo “Solidarności” w skądinąd ograniczonych wolnych wyborach w Polsce, burzliwy Zjazd Deputowanych Ludowych w Moskwie, historyczne wizyty i spotkania Gorbaczowa w Bonn, Watykanie, Pekinie, Berlinie i na Malcie (spotkanie z prezydentem USA), Zniesienie żelaznej kurtyny na granicy węgiersko-austriackiej i protesty w miastach NRD miały ogromny wpływ na wydarzenia w byłej SFRJ i oczywiście na wydarzenia w Słowenii, która w tym czasie, jako jedna z jugosłowiańskich republik socjalistycznych, znajdowała się w podobnej sytuacji jak republiki byłego ZSRR. Wydarzenia w Europie zostały częściowo przyćmione przez masakrę na placu Tiananmen i śmierć irańskiego przywódcy Chomeiniego, a burzliwe wydarzenia na świecie dodawały dramatyzmu czasom, które obserwowaliśmy z oddali.


Josip Broz Tito, przywódca komunistycznego rządu terroru i bezpośredni organizator wymordowania dziesiątek tysięcy ludzi bez procesu po zakończeniu wojny i rewolucji w Jugosławii (na zdjęciu uścisk dłoni z Milanem Kučanem w latach 70.), nadal cieszy się względnym szacunkiem i poważaniem w całej Europie Południowo-Wschodniej.

Dla nas, więźniów politycznych, oczekiwanie, że wiatr zmian ogarnie całą Europę Środkową i Wschodnią, było jeszcze większe. Wiosną 1988 roku, kiedy zostaliśmy aresztowani przez komunistyczną policję polityczną, a następnie osądzeni w zamkniętym procesie bez prawa do adwokata w sądzie wojskowym w Lublanie, również w Słowenii wybuchły masowe protesty. Utworzono również Komitet Obrony Praw Człowieka, który w ciągu dwóch miesięcy rozrósł się do 100 tys. członków.


Kiedy wiosną 1988 r. zostaliśmy aresztowani przez komunistyczną policję polityczną (na zdjęciu aresztowanie Janeza Janšy 31 maja 1988 r.), a następnie osądzeni w zamkniętym procesie bez prawa do adwokata przed sądem wojskowym w Lublanie, w Słowenii doszło do masowych protestów i założenia Komitetu Obrony Praw Człowieka, który w ciągu dwóch miesięcy rozrósł się do 100 000 członków.

Władze komunistyczne obawiały się, że dojdzie do rozruchów, więc na procesie otrzymaliśmy stosunkowo łagodne wyroki, od roku do czterech lat więzienia. Mimo protestów społecznych, słoweńskie władze komunistyczne zdecydowały się na wykonanie wyroków, licząc na to, że przemiany w Europie Środkowo-Wschodniej nie będą miały fatalnego wpływu na zmianę reżimu w Jugosławii i Związku Radzieckim. Opierały się również na ocenie, że Zachód był zaniepokojony postępującym rozpadem Związku Radzieckiego i zwiększonym zagrożeniem, jakie stwarzał poprzez gorszą kontrolę nad bronią jądrową, a także obawiał się wybuchu konfliktu etnicznego w przypadku rozpadu SFRJ.

Nadzieja ta okazała się w dużej mierze błędna. W ZSRR i SFRJ doszło nie tylko do formalnej zmiany rządu i wprowadzenia gospodarki rynkowej oraz wolnych wyborów, ale także do rozpadu dwóch imperiów socjalistycznych. Rozpad Wielkiego Czerwonego Imperium był względnie kontrolowany, podczas gdy Małe Czerwone Imperium rozpadło się w ogniu i burzy czystek etnicznych i konfliktów zbrojnych w Bośni i Hercegowinie, a także w pewnym stopniu w Chorwacji i ostatnio w Kosowie.

Niemniej jednak dziś, z perspektywy prawie ćwierćwiecza, możemy stwierdzić, że wspomniana nadzieja przywódców reżimu komunistycznego w Belgradzie i Lublanie nie była całkowicie bezpodstawna. Warto zatem przyjrzeć się bliżej tym podstawom. Bliższe spojrzenie pokazuje dziś, że istnieje różnica między Lublaną i Moskwą z jednej strony, a stolicami innych byłych krajów komunistycznych w Europie z drugiej.

Po pierwsze, nadzieje komunistycznych aparatczyków w Lublanie i Belgradzie opierały się na przekonaniu o własnej wyjątkowości. W doktrynie komunistycznej Lublany i Belgradu dominowała wówczas teza, że rewolucje komunistyczne w ZSRR i SFRJ były autentyczne, a gdzie indziej komunizm przynieśli na bagnetach żołnierze Armii Czerwonej. Pomimo Gorbaczowa i pierestrojki w Związku Radzieckim, komuniści jugosłowiańscy trzymali się kurczowo tej tezy. Została ona włączona do planu Sztabu Generalnego JLA o nazwie “Okop”, na podstawie którego JLA przeprowadziła interwencję zbrojną w Słowenii, a następnie w Chorwacji w 1991 roku. Teza ta została również bardzo otwarcie opublikowana przez jednego z twórców jugosłowiańskiego komunistycznego aparatu represji po śmierci jugosłowiańskiego dyktatora Josipa Broz Tito, jego byłą prawą rękę i sekretarza Biura Politycznego CPJ (Komunistycznej Partii Jugosławii) oraz sekretarza do spraw wewnętrznych, Stane Dolanca. Jako osobisty przyjaciel czołowego słoweńskiego polityka komunistycznego Milana Kučana, w 1990 r., kiedy Kučan przekazał stanowisko przewodniczącego Komitetu Centralnego Słoweńskiej Partii Komunistycznej swojemu następcy i kandydował w wyborach na prezydenta Słowenii, napisał w swojej przedwyborczej broszurze propagandowej:

\Mamy szczęście – a Milan Kučan umiał je w porę wykorzystać, przynajmniej mam taką nadzieję – że w naszym kraju doszło do autochtonicznej rewolucji, której nie wywołały sowieckie bagnety. Dlatego w naszym kraju jest to coś zupełnie innego niż w Polsce, Czechosłowacji, Bułgarii, Rumunii czy NRD.” (Stane Dolanc, Federalny Sekretarz Spraw Wewnętrznych SFRJ, w książce Milan Kučan / Igor Savič; Ljubljana: Emonica, 1990) Na początku swojej kariery politycznej Stane Dolanc był również założycielem i dyrektorem Politycznej Szkoły Dziennikarstwa w Lublanie (obecnie FDV, Wydział Nauk Społecznych), która działa do dziś, kształcąc pokolenia dziennikarzy bez krytycznego dystansu do totalitarnego komunizmu.

Czołowi słoweńscy komuniści i generałowie JLA byli przekonani, że socjalizm przetrwa jako jednopartyjne rządy w nieco zmodernizowanej formie i pod nazwą “demokratycznego socjalizmu” w Jugosławii, a przynajmniej w Słowenii i Serbii oraz w Związku Radzieckim. Ich przekonanie opierało się na wiedzy o gruntownej czystce ludności po zwycięstwie rewolucji komunistycznych w obu krajach. Czystki, które fizycznie wyeliminowały wszelkie ślady politycznej konkurencji w Słowenii po 1945 roku poprzez masakry, tortury, uwięzienie i wydalenie z kraju były co najmniej tak dokładne, jak podczas najgorszego stalinowskiego terroru w ZSRR.

Długofalowe konsekwencje bratobójczej wojny w połowie XX wieku

Śmiertelny rozłam w narodzie spowodowany bratobójczą wojną został przezwyciężony, przynajmniej tymczasowo, w momencie uzyskania niepodległości dzięki polityce budowania jedności Demosu oraz wielkiej cierpliwości i duchowi państwowotwórczemu ludzi takich jak dr Jože Pučnik. Jednak czołowym komunistom – tym, którzy doprowadzili do tego podziału przy pomocy obcej okupacji – brakowało szczerej chęci trwałego i skutecznego zaleczenia tej historycznej rany. Początkowo obiecujący proces pojednania zamienił się w jego przeciwieństwo i zakończył się niechwalebnie pod koniec kwietnia 2013 roku w Stožicach, gdzie całe przywództwo słoweńskie odśpiewało w sali Międzynarodówki Komunistycznej, symbol surowego kapitalizmu kolesiowskiego.

Po demokratycznych zmianach w Słowenii w 1990 r. na obszarze ponad 20 tys. km2 zamieszkałym przez 2 mln ludzi odkryto ponad 600 masowych grobów, z których wiele było większych niż te w Srebrenicy. Ostatni duży masowy grób został odkryty w 2008 roku w opuszczonej kopalni Huda jama, 40 km od Lublany. Opuszczone szyby kopalniane zawierają tysiące na wpół rozłożonych ciał oraz niepochowanych szkieletów męskich i żeńskich, w większości bez ran postrzałowych. W 1945 r. komuniści po prostu żywcem zmiatali swoje ofiary do opuszczonych szybów kopalnianych, zamurowywali wejścia i betonowali je. Rzeczywiści lub potencjalni przeciwnicy reżimu komunistycznego, którzy nie zostali zabici natychmiast po zakończeniu wojny i rewolucji komunistycznej, albo uciekli za granicę, albo trafili do komunistycznych obozów koncentracyjnych i więzień.

Liczba więźniów politycznych w Słowenii wzrosła do tysięcy. W latach reżimu komunistycznego odbywały się zainscenizowane procesy, w których wielu zupełnie niewinnych ludzi zostało skazanych na śmierć lub długie kary więzienia. Ponieważ czystki i masakry były dokonywane przez miejscowych komunistów, zwykle w ich własnym środowisku, były one dokładniejsze niż te przeprowadzane przez żołnierzy sowieckich czy KGB w krajach późniejszego Układu Warszawskiego. W tym samym czasie wielu ludzi po stronie komunistycznej miało zakrwawione ręce. Obawiając się ujawnienia zbrodni i odpowiedzialności, angażowali w czystki całe rodziny. Nie tylko strach spowodowany tymi działaniami, ale także fizyczne niszczenie opozycji politycznej umożliwiły długie rządy dyktatora Tito i jego następców. Następcy ci obliczyli więc w 1989 r., że wszelkie podstawy silnej opozycji zostały w ciągu dziesięcioleci zniszczone.

Wyliczyli, że mogą utrzymać się przy władzy nawet w przypadku formalnie wolnych wyborów. Obliczyli, że tysiące ich członków zrobią wszystko krwawymi rękami, aby nie dopuścić do zmiany rządu, a tym samym do rozliczenia się z przeszłością. Rozpoczęli oni wielką ofensywę propagandową, twierdząc, że wszystkie dziesiątki tysięcy, w tym zabite kobiety i dzieci, były kolaborantami z nazizmem i faszyzmem. Jeszcze przed formalnymi zmianami przystąpiono do prywatyzacji mediów krajowych i lokalnych. Do dziś zachowali niemal całkowitą kontrolę nad nimi. Każdy, kto publicznie podnosił kwestię komunistycznych czystek i masakr, był natychmiast piętnowany w tych mediach jako sympatyk kolaboracji i nazizmu.


Z więzień Dob i Ig śledziłem najbardziej przełomowe dla Europy wydarzenia wiosny i lata 1989 roku, które zwiastowały koniec zimnej wojny i upadek muru berlińskiego: zwycięstwo “Solidarności” w częściowo wolnych wyborach w Polsce, burzliwy Zjazd Deputowanych Ludowych w Moskwie, historyczne wizyty i spotkania Gorbaczowa z przedstawicielami Zachodu.


Opisana sytuacja w swoisty sposób tłumaczy często powtarzaną w latach 90. tezę, że “mur berliński runął po obu stronach”. Autorem niniejszej rozprawy jest były przewodniczący Komitetu Centralnego Związku Komunistów Słowenii i Republiki Słowenii Milan Kučan (na zdjęciu podczas rozmowy z Sonją Lokar na Kongresie Związku Komunistów Jugosławii w Belgradzie w styczniu 1990 r.).

Wszystkie te kwestie skłaniają do postawienia pytania, czy dwie i pół dekady po procesie JBTZ Four w Lublanie, po upadku muru berlińskiego w Europie i po włączeniu większości byłych krajów komunistycznych Europy Wschodniej i Środkowej do UE i NATO, nadszedł wreszcie czas na dogłębną ocenę tych przemian, analizę porównawczą procesu w każdym kraju i pytanie, jakie wnioski na przyszłość płyną z sukcesów i porażek tej drogi.

Czy może przeoczyliśmy coś w głównych ruchach? Czy wystarczająco zbadaliśmy przyczyny, które umożliwiły powstanie Srebrenicy? Czy zadaliśmy sobie pytanie, zarówno w kraju, jak i w całej UE, jak to możliwe, że Miloševič, Mladić i inni byli czołowi jugosłowiańscy komuniści bez wahania wydali rozkaz fizycznej eksterminacji tysięcy ludzi, postępując dokładnie według tych samych wzorców, co ich modele w 1945 roku? Jak to możliwe, że ideologia zbrodni i kultura śmierci przetrwały do tego stopnia, że po raz kolejny spowodowały śmierć dziesiątek tysięcy ludzi w środku kontynentu europejskiego?

Odpowiedzi są jaśniejsze dla nas wszystkich, którzy mieszkają w Słowenii. Josip Broz Tito, właściciel komunistycznego rządu terroru i bezpośredni organizator masakr dziesiątek tysięcy ludzi bez procesu po zakończeniu wojny i rewolucji w Jugosławii, jest nadal stosunkowo szanowany i poważany w całej południowo-wschodniej Europie. Chociaż jego zbrodnie są powszechnie znane, to jednak są usprawiedliwione. Nie można potępiać zbrodni i jednocześnie deifikować zbrodniarzy, a przecież dzieje się to na naszych oczach. W Moskwie mamy podobny problem, bo nie da się potępić zbrodni Stalina i Lenina, a jednocześnie deifikować obu jako wielkich przywódców i nadal pozostać wiarygodnym. Denazyfikacja Niemiec położyła podwaliny pod początki UE. Dekomunizacja Wschodu jest wciąż przed nami, przy czym szczególnie problematyczne są dwa ośrodki tzw. autentycznej rewolucji komunistycznej. Pokolenia żyjące dziś w Rosji nie mają prawdziwej wiedzy o okresie przed rewolucją komunistyczną, ponieważ w czasie czystek Lenina i Stalina cała niekomunistyczna inteligencja została fizycznie zniszczona lub wypędzona, a potem duża część wykształconych komunistów również została usunięta przez czystki. To samo stało się w Słowenii: Z powodu gruntownych komunistycznych czystek w Słowenii przetrwała tylko niewielka część dawnej mieszczańskiej inteligencji. Przez długi czas po rewolucji dzieci z rodzin niekomunistycznych, nawet jeśli przetrwały czystki, nie były dopuszczane do zajmowania kierowniczych stanowisk w upaństwowionej gospodarce czy instytucjach, mimo ich wiedzy i oczywistych zdolności. Do zatrudnienia w tak ważnej służbie wymagana była przynależność do partii komunistycznej lub Ligi Komunistów.

Konsekwencje takiej sytuacji w Słowenii są jeszcze dziś bardzo widoczne. Poniżej wymieniam kilka najważniejszych z nich.

Wiosną 2009 roku, kiedy otwarto masowy grób w Huda jama i kamery telewizji państwowej pokazały wszystkie okropności skutków komunistycznej zbrodni, przewodniczący komunistycznej organizacji kombatanckiej Janez Stanovnik, który był wieloletnim dyplomatą w służbie ONZ w okresie SFRJ, powiedział, że masakry po zakończeniu wojny zostały dokonane na rozkaz marszałka Tito. W wyniku tego oświadczenia wysunięto żądania usunięcia wszystkich pomników i nazw byłego jugosłowiańskiego dyktatora ze słoweńskich miast i placów, ale nadal jest ich wiele. Partie obecnej lewicowej koalicji rządzącej zdecydowanie sprzeciwiły się temu żądaniu. Organizacja młodzieżowa wiodącej partii rządzącej Socjaldemokratów (następczyni dawnej partii komunistycznej) ówczesnego premiera Boruta Pahora wydała komunikat prasowy, w którym twierdziła, że okres rewolucji komunistycznej, w którym dochodziło do masowych zbrodni, był dla Jugosławii okresem postępu.

Ówczesny prezydent Danilo Türk, który został wybrany z poparciem lewicowych partii postkomunistycznych, zapytany w telewizji krajowej, jak skomentuje odkrycie masowego grobu Huda jama z tysiącami niepochowanych ciał, powiedział, że jest to sprawa drugorzędna i nie będzie jej komentował.

Partie lewicowe w stolicy Słowenii Lublanie, kierowane przez burmistrza Zorana Jankoviča (bliskiego przyjaciela byłego komunistycznego prezydenta Słowenii, a później prezydenta Republiki Słowenii Milana Kučana), zdecydowały większością głosów w radzie miasta, że jedna z głównych ulic Lublany powinna nosić imię byłego dyktatora Tito. Taka ulica istniała w Lublanie aż do wolnych wyborów w 1990 roku, po których zmieniono jej nazwę. A po 20 latach słoweńskim neokomunistom udało się ponownie wykorzystać imię dyktatora i dopiero późniejsza decyzja Trybunału Konstytucyjnego zmazała tę haniebną plamę ze Słowenii.

W czasie, gdy postkomuniści w Lublanie decydowali o nadaniu ulicy imienia byłego dyktatora Tito, Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie świadomości europejskiej i totalitaryzmu, potępiając wszystkie reżimy totalitarne, składając pokłon ich ofiarom i proponując, aby państwa członkowskie ogłosiły dzień 23 sierpnia dniem pamięci ofiar wszystkich reżimów totalitarnych w Europie. W Słowenii rezolucja spotkała się ze zdecydowanym sprzeciwem rządzących sił postkomunistycznych. Rząd zapowiedział, że nie będzie obchodził rocznicy 23 sierpnia. Niewielka uroczystość w dniu upamiętniającym to wydarzenie została zorganizowana 23 sierpnia 2009 r. przez założone kilka lat temu Centrum Pojednania Narodowego, ale nie uczestniczył w niej nikt z rządu ani koalicji rządzącej.

Podobną do PE rezolucję przyjęło w tym roku Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy. Jednym z inicjatorów przyjęcia tej rezolucji był również członek mniejszości włoskiej w Parlamencie Słowenii, Roberto Battelli. Przyjęciu rezolucji, za którą opowiedziała się zdecydowana większość członków Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, towarzyszyły niezbyt głośne protesty Moskwy, która nie zgadzała się na równe traktowanie wszystkich totalitaryzmów, w tym przypadku nazizmu i komunizmu. Słoweński członek Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, Battelli, został poddany ostrej presji i atakom ze strony mediów w kraju, a nawet pojawiły się apele o jego rezygnację. Ponadto Ministerstwo Spraw Zagranicznych Republiki Słowenii zdystansowało się od jego działań, wydając oficjalne oświadczenie.


Stane Dolanc na początku lat 90. (na zdjęciu w 1986 r. na zjeździe ZKS): “Mamy szczęście – a Milan Kučan umiał je wykorzystać, mam nadzieję, że przynajmniej w porę – że w naszym kraju doszło do autochtonicznej rewolucji, która nie została wywołana na sowieckich bagnetach. Dlatego sytuacja tutaj jest czymś zupełnie innym niż w Polsce, Czechosłowacji, Bułgarii, Rumunii czy NRD.”

Kiedy lewicowa koalicja postkomunistyczna objęła władzę pod koniec 2008 roku, minister finansów Franci Križanič z partii SD wprowadził do swojego gabinetu jako doradcę byłego agenta komunistycznej tajnej policji (SDV) Drago Isajloviča. Isajlovič osobiście aresztował Davida Tasiča i mnie w 1988 roku i dlatego był znany jako uosobienie komunistycznych represji, prześladujących dysydentów za pomocą wszelkich niezbędnych środków. Isajlovič nie miał żadnego realnego wykształcenia ani doświadczenia w dziedzinie finansów, a minister, który go wówczas zatrudnił, powiedział, że byli przyjaciółmi od wielu lat.

Słowenia jest jedynym postkomunistycznym państwem członkowskim UE, w którym po upadku muru berlińskiego i przemianach demokratycznych na początku lat 90. nie przeprowadzono nawet najłagodniejszej formy lustracji, a archiwa byłej policji politycznej nie są dostępne dla opinii publicznej. Partie postkomunistyczne uporczywie zapobiegały wszelkim takim próbom; w 1997 r. Zgromadzenie Narodowe Republiki Słowenii głosowało nawet jednogłośnie przeciwko przyjęciu rezolucji Rady Europy nr 1096 w sprawie dezintegracji byłych totalitarnych reżimów komunistycznych. Dlatego nawet dziś w Słowenii byli pracownicy i współpracownicy komunistycznej tajnej policji, którzy drastycznie łamali prawa człowieka w poprzednim reżimie, nadal pracują na wysokich stanowiskach w sądownictwie, prokuraturze, dyplomacji, gospodarce, administracji, redakcjach mediów, a nawet w tajnych służbach. Ostatni przywódca partii komunistycznej z okresu przed wolnymi wyborami został nawet sędzią konstytucyjnym, a jego następca był przez długi czas przewodniczącym komitetu programowego telewizji państwowej, a dziś jest przewodniczącym Komitetu Olimpijskiego Słowenii.


Widzę Jože Pučnika, który tuż przed ostatecznym testem tłumaczy kierownictwu Demosu, że “musimy trzymać się decyzji o plebiscycie i wytrwać za wszelką cenę” (na zdjęciu: kierownictwo Demosu cieszące się z sukcesu w plebiscycie na temat niepodległości Republiki Słowenii w kościele św. Jakuba nad Medvode, 26 grudnia 1990 r.).

Dopiero w czasie kryzysu Europa naprawdę zainteresowała się tym, co działo się w Słowenii.

Opisana sytuacja w swoisty sposób tłumaczy często powtarzaną w latach 90. tezę, że “mur berliński runął po obu stronach”. Autor tej rozprawy, były przewodniczący ZKS (Związku Komunistów Słowenii) i RS Milan Kučan, wykorzystał ją do uzasadnienia swojej obrony totalitarnego reżimu i sprzeciwu wobec jakichkolwiek zmian, które mogłyby trwale zdemontować dziedzictwo komunizmu w Słowenii, na którym opiera się władza postkomunistów. Są to trzy filary, czyli ideologia, propaganda i władza finansowa. Paradoksalnie, dziś następcy i obrońcy reżimu komunistycznego są zazwyczaj najbogatszymi warstwami w Słowenii. Po wygaśnięciu trzeciej kadencji prezydenta Republiki Słowenii Milan Kučan założył Forum 21, które, poza nielicznymi wyjątkami, skupiało osoby, które w ostatniej dekadzie stały się niezwykle zamożne i obecnie są właścicielami jednych z największych słoweńskich firm. Kiedy niektórzy zwrócili uwagę na rozbieżność pomiędzy lewicową orientacją polityczną Forum 21 a jego niezwykle bogatymi członkami i zapytali Prezydenta Kučana, gdzie jest reszta robotników i proletariuszy, ten cynicznie odpowiedział: “Proletariusze są tam, gdzie zawsze byli. W ich miejscach pracy.”

Poprzez działania lewicowych rządów i czerwonych monopoli Słowenia sprytnie przemyciła tę sytuację do NATO i UE. Coś podobnego zewnętrzni obserwatorzy mogli zaobserwować jedynie w Rumunii. Dziś, gdy Słowenia jest codziennie krytykowana przez instytucje europejskie za możliwość bankructwa i zagrożenie stabilności wspólnej europejskiej waluty, coraz więcej europejskich aktorów zastanawia się, co się stało z naszym krajem. Co jest z nami nie tak, że tak bardzo zbłądziliśmy?

Europa może istnieć w dłuższej perspektywie tylko jako Europa wartości. Instytucje są ważne, podobnie jak ogólny postęp. Jednak bez wzmocnienia podstaw wartości, fundament europejski jest w dużo większym niebezpieczeństwie niż bez nowego traktatu instytucjonalnego. Tego faktu nie wolno nigdy przeoczyć i właśnie przed przystąpieniem krajów Bałkanów Zachodnich do UE Unia musi być w stanie wymagać od nowych członków konsekwentnego pogodzenia się z przeszłością – zarówno ze skrajnym nacjonalizmem, jak i z ambiwalentnym stosunkiem do przestępczości, czyli z aprobatą dla stosowania komunistycznych metod fizycznego niszczenia wroga. Kraje Bałkanów Zachodnich oczekujące na przystąpienie do UE, oprócz pojednania po starciach sprzed Dayton, powinny również pogodzić się z przeszłością, która doprowadziła do starć, oraz z ideologią, według której cel uświęca środki.

Nie wystarczy widzieć w Miloševiču i Mladiču jedynie skrajnych nacjonalistów. Brakuje czegoś, co mogłoby w pełni wyjaśnić niewiarygodnie brutalne zbrodnie w Bośni i Hercegowinie, w Republice Chorwacji i w Kosowie. Jest to oczywiście mieszanka nacjonalizmu i ideologii komunistycznej, produkt końcowy jugosłowiańskich akademii komunistycznych i wojskowych, które uczyły, że podstawowym celem walki klasowej jest fizyczne zniszczenie wroga. Ta kombinacja wytworzyła narodowy socjalizm pod koniec XX wieku w innych okolicznościach, ale z takimi samymi zbrodniczymi konsekwencjami jak w pierwszej połowie ubiegłego wieku, w czasie, gdy wierzyliśmy, że coś takiego nie jest już możliwe. Być może dlatego, że ideologiczne podłoże nieszczęść na Bałkanach jakoś pozostało w tle badań. Także dlatego, że potężnym pozostałościom komunizmu w regionie Europy Południowo-Wschodniej bardzo zależało na tym, aby Zachód nie zaczął badać głębszych przyczyn Srebrenicy i tragedii bałkańskiej w ogóle.

Jednocześnie to, co działo się na Bałkanach Zachodnich, wydawało się mniej ważne, dramatem na bocznej scenie, który nie będzie miał decydującego wpływu na sezon teatralny. W istocie upadek muru berlińskiego i koniec zimnej wojny oznaczały również początek globalizacji, powstanie nowych technologii informacyjnych i komunikacyjnych oraz ekstremizmu religijnego. To ostatnie jest nawet o krok dalej niż destrukcyjne ideologie XX wieku. W faszyzmie, podobnie jak w nazizmie i komunizmie, cel uświęca środki, a zbrodnia jest uprawnionym środkiem do jego osiągnięcia. Ekstremizm religijny jest potęgowany przez fanatyczną gotowość do bezpośredniego poświęcenia życia dla osiągnięcia celu. Może to sprawić, że na pierwszy rzut oka wydaje się bardziej niebezpieczny, podczas gdy w rzeczywistości wcale taki nie jest. Rzeczywiście, wydaje się mało prawdopodobne, by można było w ten sposób spowodować tyle ofiar i takie zniszczenia cywilizacyjne, jak to zrobił np. komunizm w ZSRR czy SFRJ, czy nazizm w części Europy. Ideologia komunistyczna stosowana w czasie i po rewolucji komunistycznej w Jugosławii czy w Srebrenicy dekadę temu mobilizowała sprawców na podstawie ich przekonania, że krzywda wyrządzona innym przyniesie korzyść im i ich rasie bezpośrednio i natychmiast, a nie później, w innym świecie.

Historia pokazała, że o wiele łatwiej jest zebrać tłumy dla bezpośrednich korzyści niż dla bezpośrednich osobistych poświęceń. Ale to jest właśnie głębsze sedno niebezpieczeństwa odradzania się ideologii totalitarnych, wśród których komunizm na Bałkanach zawsze łatwo krzyżuje się ze skrajnym nacjonalizmem. Doprowadziło to do czystek etnicznych i Srebrenicy. Wynika to jasno z treści przemówienia sekretarza generalnego ZZB (Federacji Związków Kombatanckich) Słowenii w Tisje, w którym ponownie groził on masowymi zabójstwami.

Książka “Ruchy” w pewnym stopniu zapobiegła fałszowaniu historii najnowszej

Wydana wiosną 1992 r. książka “Premiki” (“Ruchy”), wraz z podobnymi pracami innych aktorów słoweńskiej niepodległości, przynajmniej częściowo zapobiegła zafałszowaniu najnowszej historii i ostatecznej realizacji Kučanowej tezy o “wielu prawdach”. To stwierdzenie, które na pierwszy rzut oka wydaje się dość kategoryczne, jest stosunkowo łatwe do uzasadnienia.


Od czasu plebiscytu w grudniu 1990 r. niepodległość jest stale przedstawiana przez partię sił postkomunistycznych jako ogólne usprawiedliwienie dla wszelkiego rodzaju problemów (tutaj podczas wznoszenia znaku nowego niepodległego państwa europejskiego Republiki Słowenii pod koniec czerwca 1991 r.).

Pierwsze wydanie “Premiki” ukazało się w czerwcu 1992 r. w rekordowym nakładzie 30 tys. egzemplarzy, z czego 17 tys. zostało sprzedanych w przedsprzedaży. Przedruki sprzedały się następnie w dodatkowych prawie 40.000 egzemplarzy w języku słoweńskim, angielskim, niemieckim i chorwackim. Po kilku latach książka została całkowicie wyprzedana. Książka wywołała prawdziwą burzę medialną i polityczną. Niektórzy atakowali ją jeszcze przed wydaniem, gdyż rękopis został wykradziony z drukarni i rozesłany do krytyków w służbie.

Z jednej strony książka spotkała się z nadspodziewanie dużym zainteresowaniem czytelników i masową aprobatą. Otrzymałem setki listów z pochwałami i podziękowaniami. W mediach publicznych reakcja była jednak mieszana. Te media, które były nadal lub ponownie całkowicie kontrolowane przez “przejściową lewicę”, publikowały odpowiedzi polityków, którzy byli przeciwni niepodległości, więc było logiczne, że były one również przeciwne opisowi książki. Poszukiwali nawet pokonanych generałów i oficerów JLA i pytali ich o opinię na temat książki. “Dnevnik” z Lublany, gazeta, która zaatakowała słoweński rząd podczas agresji JLA, była liderem w tej grupie. Inne, bardziej miłujące prawdę gazety czy media (było ich, powiedzmy sobie szczerze, więcej niż dziś) publikowały różne odpowiedzi.


Książka “Premiki” (“Ruchy”) (na zdjęciu trzecie, uzupełnione wydanie), opublikowana wiosną 1992 roku, wraz z podobnymi pracami innych bohaterów słoweńskiej niepodległości, przynajmniej częściowo zapobiegła zafałszowaniu najnowszej historii i ostatecznej realizacji tezy Kučana o “wielości prawd”.

Dokumenty zawarte w książce mówiły same za siebie i nie były tak łatwo odrzucane. Tutaj zastosowali chwyt rzekomej niestosowności, twierdząc, że takie dokumenty nie powinny być publikowane, że to nieładnie itd. Wymyślili również tak zwaną aferę podsłuchową, twierdząc, że ówczesna Służba Informacji Bezpieczeństwa (VIS) podsłuchiwała członków Prezydium Republiki Słowenii i w ten sposób nagrała zdradziecką rozmowę, w której Ciril Zlobec ujawnił tajemnicę państwową dotyczącą dokładnej daty i konkretnych środków niepodległości. To oczywiście nie była prawda, ponieważ cała Słowenia wiedziała, że VIS podsłuchiwał JLA i służby zagraniczne, i gdyby Zlobec sam do nich nie zadzwonił, nie mogliby go złapać.

Podobnie jak w dawnych czasach partyjnych, ruch ten był dyskutowany w Prezydium Republiki Słowenii, w organach partii będącej następcą KPS, Partii Socjalistycznej, oraz LS, poprzedniczki LDS. Wydały one komunikaty i notatki prasowe potępiające książkę. Cechą wspólną tych komunikatów było jednak to, że w żadnym z nich nie pojawiło się ani jedno zdanie z książki. Pojawiły się jedynie ogólnikowe oskarżenia i pomówienia ze strony tych, którzy otwarcie sprzeciwiali się działaniom mającym na celu zapewnienie słoweńskiej niepodległości przy użyciu rzeczywistej siły, a tym samym przeciwko samej niepodległości, lub którzy nie wiedzieli dokładnie, co popierać.

Niewiedza niektórych aktorów wymienionych w pierwszym wydaniu “Premiki” doprowadziła do opublikowania dodatkowych dokumentów z bezpośrednimi dowodami ich postępowania oraz przedmowy z wyjaśnieniami w drugim wydaniu, które szybko podążyło za pierwszym, ponieważ 30 000 egzemplarzy pierwszego wydania szybko się sprzedało.

Burzliwe reakcje polityczne na książkę “Premiki” ujawniły inną prawdę, dotąd ściśle skrywaną i ukrywaną. Słoweńska niepodległość, a zwłaszcza jej finał, wojna o Słowenię, zjednoczyła Słoweńców, ale jednocześnie wyrwała wielki rozłam w pozornie bardzo jednorodnym ciele słoweńskiej postkomunistycznej lewicy. Gdy przychodziło do decyzji i działań koniecznych do uzyskania niepodległości, to głównie kierownictwa ich partii wahały się i kalkulowały, ukrywając to nie tylko przed opinią publiczną, ale i przed swoimi członkami. Duża część ich członków opowiedziała się za niepodległością, a wielu z nich dzięki integracyjnej polityce Demosu zaczęło pełnić ważniejsze funkcje w strukturach obronnych. Członkowie nie znali jednak treści tajnych rozmów z Markoviciem na temat obalenia rządu Demosu, o których pisze w swoich wspomnieniach jego rzecznik, ani nie wiedzieli o machinacjach przeciwko międzynarodowemu uznaniu Słowenii, o których bez zastrzeżeń pisał ówczesny sekretarz międzynarodowy włoskich socjalistów Piero Fassino. Zdrada Cirila Zlobca, pośrednio wspomniana w Premikach, również wstrząsnęła wieloma ich zwolennikami.

Czołowi członkowie LDS, a później Zjednoczonej Listy i Prezydium Republiki kierowali swój gniew i medialny szum przeciwko “Premiki” i jej autorowi, głównie po to, by przekonać swoich członków i sympatyków, że czołowi politycy lewicy nie przeszkadzają w odzyskaniu niepodległości. Książka “Premiki” ukazała się w pierwszą rocznicę proklamowania słoweńskiej państwowości, zaraz po przystąpieniu Słowenii do ONZ, w czasie, gdy nawet dla największych jugosłowiańskich nostalgików było jasne, że Jugosławia zniknęła, a Słowenia mimo wszystko jest rzeczywistością. I jak to zwykle bywa w takich przypadkach, po bitwie każdy był generałem i każdy zaczął twierdzić, że od początku wierzył w ten cel.

Wraz z moimi kolegami starannie zbieraliśmy reakcje na książkę, ale nie udało się ich wszystkich przeczytać. Dopiero po dwóch dekadach udało mi się w pełni przejrzeć zawartość pięciu grubych rejestrów oryginałów lub kopii artykułów i zapisów na temat “Premiki”. Mimo uważnego przejrzenia setek zapisów, nigdzie nie znalazłem poważnej kontrowersji z kontrargumentami, ani jedna teza czy dokument z książki nie został w niej obalony.

Ale im bardziej “Premiki” były atakowane, tym bardziej książka była czytana. Ze względu na swoją wartość dokumentalną szybko stał się źródłem dla krajowych i zagranicznych historyków i publicystów piszących o rozpadzie Jugosławii i niepodległości Słowenii. Kiedy książka została wznowiona w językach obcych, prezentowałem ją również w kilku stolicach europejskich, a recenzje ukazały się w wielu europejskich gazetach. Niedawno w Belgradzie ukazała się książka dwóch serbskich historyków zatytułowana “Wojna w Słowenii (Dokumenty Prezydencji SFRJ)”, w której również “Premiki” wymieniane są jako jedno z kluczowych źródeł.

Niepodległość i wojna o Słowenię umieściły nas na mapie świata

“Premiki” dość obszernie traktują o przygotowaniu i przeprowadzeniu obrony Słowenii, choć temat książki jest znacznie szerszy. W książce opublikowano również cały Podstawowy plan zabezpieczenia niepodległości Słowenii, który jest moim dziełem i który został zatwierdzony przez odpowiednie władze w maju 1991 r. jako oficjalne wytyczne dla przygotowania i realizacji obrony; Wojska Obrony Terytorialnej Słowenii i policja zoperacjonalizowały go za pomocą szeregu dokumentów wykonawczych. Po wojnie wykładałem na temat tego planu i przygotowania słoweńskiej obrony w akademiach wojskowych, międzynarodowych instytutach i uniwersytetach w Wiedniu, Waszyngtonie, Londynie, Paryżu, Rzymie, Berlinie, Pradze, Zagrzebiu i innych miejscach, ale, co ciekawe, nigdy w słoweńskich szkołach wojskowych lub na kursach po moim zwolnieniu z Ministerstwa Obrony w marcu 1994 roku. Nie było stamtąd żadnych zaproszeń. Czerwony monopol był zbyt silny.

Niezwykłe osiągnięcia Słowenii, jej całkowicie niesklasyfikowana obrona i improwizowane siły zbrojne – najpierw w postaci MSNZ (Manewrowa Struktura Ochrony Narodowej), a następnie w postaci Wojsk Obrony Terytorialnej i policji – przyciągnęły uwagę wielu ekspertów i instytutów wojskowych i obronnych. “Jak to zrobiłeś?” było najczęstszym pytaniem. “Jak to było możliwe, że ponad 20.000 członków Armii Obrony Terytorialnej i policji, uzbrojonych w lekką broń, powstrzymało armię dziesięciokrotnie większą od nich, posiadającą ponad 500 czołgów i innych pojazdów opancerzonych, kilkaset samolotów bojowych i helikopterów oraz cały pozostały sprzęt konwencjonalnej armii uzbrojonej po zęby, w samej Słowenii lub w jej bezpośrednim sąsiedztwie?” Większość odpowiedzi na te i podobne pytania można znaleźć w książce “Premiki”.

W 2003 roku, gdy Komisja Stosunków Zagranicznych Senatu USA decydowała o zatwierdzeniu przystąpienia Słowenii do sojuszu bezpieczeństwa jako największego i wiodącego członka Sojuszu Północnoatlantyckiego, przewodniczący komisji NATO zwrócił uwagę, że największą zaletą potencjalnego nowego członka jest to, że jest to kraj, który się zdemokratyzował, usamodzielnił i obronił przed znacznie większym mocarstwem, a to doświadczenie stanowi cenny wkład we wspólne bezpieczeństwo. Ponieważ wymienił on również moje nazwisko, słoweńskie media praktycznie nie informowały o tym.


Nie wystarczy widzieć w Miloševiču i Mladiciu (na zdjęciu z Radovanem Karadžiciem) jedynie skrajnych nacjonalistów. Brakuje czegoś, co mogłoby w pełni wyjaśnić niewiarygodnie brutalne zbrodnie w Bośni i Hercegowinie, Chorwacji i Kosowie. Widoczne było połączenie nacjonalizmu i ideologii komunistycznej.

Ciągłe bagatelizowanie znaczenia niezależności

Takie podejście zawsze było raczej regułą niż wyjątkiem. Jeszcze przed odzyskaniem niepodległości czerwony monopol propagandowy starał się ukryć istotę wydarzeń i podwójną grę niektórych aktorów.

Wiele wydarzeń i wypowiedzi zostało przemilczanych lub zniekształconych. Inne zostały szczególnie zaakcentowane. Przeinaczanie prawdy było częścią codziennego życia po odzyskaniu niepodległości. Podstawowa wytyczna brzmiała: wszystko, co kształtowało większościowy system wartości narodu słoweńskiego w czasach niepodległości i demokratyzacji, w czasach Słoweńskiej Wiosny, miało zostać zrelatywizowane i ostatecznie nazwane przez swoje przeciwieństwo.

Od czasu plebiscytu w grudniu 1990 roku niepodległość była stale przedstawiana jako ogólny powód wszelkiego rodzaju problemów. Z każdym rokiem hasła stawały się bardziej bezpośrednie i wymowne, aż w 2012 roku, podczas tzw. powstań ludowych, byliśmy świadkami transparentów z napisami “Od 20 lat jesteśmy okradani”, “Od 20 lat jesteśmy okradani przez korporacje i państwo” czy “20 lat skorumpowanej elity politycznej wystarczyło”.

To było tak, jakbyśmy żyli w niebie przed uzyskaniem niepodległości i jakby w Słowenii nie było totalitarnego reżimu, w którym państwo okradało ludzi w stu procentach, na pewno o wiele bardziej niż dzisiaj, niezależnie od wszystkich bieżących problemów.

Po przemianach demokratycznych w Słowenii w 1990 r. na obszarze ponad 20 tys. km2 zamieszkałym przez 2 mln ludzi odkryto ponad 600 masowych grobów, wiele z nich było większych niż ten w Srebrenicy (na zdjęciu: szkielety zamordowanych w Huda jama).

Od czasu słynnego listu Kučana z wiosny 1991 r. próbuje się przedstawić opór wobec rozbrojenia Wojsk Obrony Terytorialnej i obrony państwa słoweńskiego jako handel bronią, a ustanowienie słoweńskich atrybutów państwowych jako sprawę dla “wymazanych”. Przez dwie dekady manipulacja była tak intensywna, że dorastające w tym okresie młode pokolenia mogły dowiedzieć się o problemie tzw. “wymazanych” z wszelkiego rodzaju mediów publicznych co najmniej dziesięć razy więcej niż o wszystkich działaniach, które umożliwiły powstanie państwa słoweńskiego. Dziesięć lat po jego powstaniu na państwowych uroczystościach z okazji Święta Narodowego pojawiły się pierwsze flagi z czerwoną gwiazdą. Początkowo nieśmiało, mając świadomość, że stanowią one symbol pokonanej w wojnie o Słowenię armii agresora. Potem coraz bardziej agresywnie, tak jakby JLA wygrało wojnę. Wśród głównych punktów prelegentów znalazło się obowiązkowe zdanie, że bez tzw. wojny narodowowyzwoleńczej nie byłoby niepodległej Słowenii. Jakby Słowenia powstała w 1945 r., a nie w 1991 r. Niezależność była wymazywana lub ograniczana, gdy ta pierwsza się nie udawała. W czasie rządów “przejściowej lewicy” programy uroczystości państwowych z okazji dwóch największych słoweńskich świąt, Dnia Państwowości oraz Dnia Niepodległości i Jedności, były w najlepszym wypadku zupełnie puste i nie miały nic wspólnego z celem święta, w najgorszym zaś były wręcz pełne otwartej kpiny ze Słowenii i wartości, które zjednoczyły nas w udanym, wspólnym projekcie niepodległościowym.

Z drugiej strony, prawie żaden tydzień roku nie obył się bez hucznych i kosztownych uroczystości organizowanych przez ZZB, pełnych nienawiści i gróźb pod adresem innowierców, totalitarnych symboli, niszczenia oficjalnych symboli państwowych oraz nielegalnego noszenia i eksponowania broni wojskowej. Uczestnicy tych masowych imprez to w większości płatni członkowie ZZB, bo około 20 tys. z nich nadal co miesiąc pobiera uprzywilejowane świadczenia kombatanckie, mimo że wielu z nich urodziło się po 1945 roku. Przywileje są przekazywane potomkom jak w księstwie feudalnym. Takie bachanalia, w stylu wieców z najbardziej intensywnej kampanii Miloševicia sprzed ćwierćwiecza, zwieńczył wiec ZZB w Tisje 24 grudnia 2012 roku, na którym urodzony dekadę po wojnie sekretarz generalny organizacji kombatanckiej Mitja Klavora znów groził masakrami.

Przez kilka lat po odzyskaniu niepodległości musieli zwracać medale, tłumacząc, że prawo nie pozwala prezydentowi kraju odznaczać Medalem Wolności osób, które nie miały nic wspólnego z niepodległością, a nawet aktywnie się jej sprzeciwiały. Po dziesięciu latach zaczęli celowo pracować nad wprowadzeniem zamieszania z symbolami. W piętnastą rocznicę odzyskania niepodległości wybuchła kontrowersja na temat formowania słoweńskiej armii i jej wieku, a w dwudziestą rocznicę ówczesny prezydent Republiki grzmiał nawet na tzw. bojowników o niepodległość, mówiąc, że ta “walka o zasługi” i przejściowe zamieszanie muszą zostać raz na zawsze zlikwidowane. Cóż, wyborcy rozprawili się z nim jesienią 2012 roku, dzięki Bogu. Kulminacja profanacji niepodległości, a w szczególności słoweńskiej armii, nastąpiła tuż przed dwudziestą drugą rocznicą, wraz z mianowaniem ostatniego ministra obrony. Wujowie z zaplecza powołali na to stanowisko człowieka, który w 1991 roku nie tylko pośrednio, ale aktywnie, poprzez działania polityczne i głosowania, był przeciwny wszelkim środkom obrony Słowenii przed agresją JLA.

\Nie jestem członkiem LDS, ale mam takie same myśli i poglądy jak Roman Jakič”, powiedział pułkownik JLA Milan Aksentijevic na spotkaniu, po tym jak razem utrudniali przygotowania obronne w najbardziej krytycznym momencie.

Sprzeciw wobec fałszerstw był silny przez cały czas, a “Premiki” i inne książki osób bezpośrednio zaangażowanych stanowiły jego mocne wsparcie, ale aktorzy fałszerstw stawali się bardziej agresywni z każdym rokiem, w miarę jak zanikała pamięć pokolenia, które bezpośrednio doświadczyło niepodległości. Każdy, kto wskazywał na te manipulacje, był dyskredytowany i wyśmiewany przez media. Nadal agresywnie działała sieć dawnej SDV (Państwowej Służby Bezpieczeństwa), zatrudniająca ponad 10 tys. pracowników, powiązana z aparatem sądowniczym i policyjnym, instytucjami parapaństwowymi, takimi jak Komisja Antykorupcyjna czy Komisarz ds. Informacji, oraz prywatnymi agencjami detektywistycznymi. Monopol medialny “przejściowej lewicy”, która z roku na rok pomniejszała znaczenie niepodległości i gloryfikowała rewolucyjne osiągnięcia tzw. wojny narodowowyzwoleńczej, po krótkiej przerwie od 1992 roku tylko się nasilił.

Gdyby nie zachowanie dokumentów i zapisów sprzed nieco ponad dwudziestu lat, kilku kompetentnych historyków oraz wysiłek bezpośrednio zaangażowanych osób, które napisały swoje wspomnienia, opór wobec fałszerstw byłby dziś praktycznie niemożliwy. Mniej więcej ci sami aktorzy, którzy chcieli zapobiec ujawnieniu drastycznego fałszowania historii od 1941 roku i codziennie grzmieli do opinii publicznej, że nie wolno dopuścić do żadnego fałszerstwa (czytaj: nie dopuszczą do prawdy), z drugiej strony przenieśli swoje metody fałszowania z reżimu totalitarnego na okres po odzyskaniu niepodległości. Broniąc fałszerstw z lat 1941-1990, zastosowali tę samą metodę w okresie po 1990 r.: codzienne pranie mózgów za pośrednictwem środków masowego przekazu; podstawą były komentarze, sympozja, podręczniki i programy szkolne oraz audycje dokumentalne lub quasi-dokumentalne. Punktem kulminacyjnym tej pracy jest z pewnością portret Milana Kučana autorstwa propagandzistki Mojcy Pašek Šetinc, a niedaleko od niego znajduje się dokument o JBTZ, w którym Ljerka Bizilj myje reżyserów naszych aresztowań w 1988 roku. Wszystko to jest oczywiście opłacane z pieniędzy podatników.

Interesujące będzie obserwowanie reakcji tych i innych autorów w nadchodzących latach, kiedy to działalność historyczna i publicystyczna ujawni przecież wiele faktów, które niszczenie archiwów w 1989 i 1990 r. oraz wymienione metody propagandowe starały się ukryć lub przynajmniej zataić. Na przykład, ostatnia książka Igora Omerza o JBTZ wyraźnie dowodzi, że Milan Kučan i Janez Stanovnik kłamali pod przysięgą, kiedy twierdzili przed Komisją Śledczą, że nie mieli wiedzy o aresztowaniu Tasiča i moim w maju i czerwcu 1988 roku.

“Premiki” (“Ruchy”) była pierwszą tego typu książką o słoweńskiej niepodległości

“Premiki” to pierwsza tego typu książka o słoweńskiej niepodległości. Wkrótce pojawiły się kolejne, opisujące różne szersze lub węższe aspekty tego procesu historycznego. Aspekt polityki zagranicznej i walki o uznanie na arenie międzynarodowej opisał dr Dimitrij Rupel, pracę agentów tajnych służb Andrej Lovšin, a stosunki w SFRJ dr Janez Drnovšek. Po ponad dekadzie zaczęły ukazywać się wspomnienia aktorów strony przeciwnej, również ciekawa lektura i wiele dokumentów do porównania.


Ówczesny prezydent Danilo Türk, który został wybrany z poparciem lewicowych partii postkomunistycznych, zapytany o to, jak skomentuje odkrycie w telewizji państwowej masowego grobu Huda jama z tysiącami niepochowanych ciał, powiedział, że jest to sprawa drugorzędna i nie będzie jej komentował.

Na przykład, były serbski członek Prezydium SFRJ, Borisav Jovič, opisuje w swoich wspomnieniach, jak przekonał Kadijeviča o potrzebie mojego aresztowania lub “usunięcia” wiosną 1991 roku, a jego opisy gry w wiele kart Kučana są również interesujące.

Jeszcze bardziej interesująca jest książka prezydenta SFRJ Raifa Dizdareviča z 1988 r. “Od śmierci Tito do śmierci Jugosławii”, w której ujawnia on m.in. podwójną grę Milana Kučana, Janeza Stanovnika i innych słoweńskich polityków komunistycznych tamtego okresu w związku z procesem JBTZ.

Książki pokonanych generałów JBTZ Veljko Kadijeviča, Branko Mamuli i Konrada Kolška w mniejszym lub większym stopniu dotyczą usprawiedliwiania klęski i wybielania swojej roli w niej. Ich pojawienie się było spowodowane przede wszystkim działalnością haskiego Trybunału do spraw Zbrodni Wojennych na terytorium byłej Jugosławii, który również zgromadził szereg cennych świadectw w swoich materiałach dostępnych na stronie internetowej Trybunału.

Spekulacje na temat nielegalnego handlu bronią między Słowenią a Chorwacją zostały rozwiane dzięki książce “Pamiętnik żołnierza” Martina Špegelja, chorwackiego ministra obrony w czasie wojny o Słowenię, w której autor szczegółowo opisał pomoc wojskową, którą Słowenia bezpłatnie przekazała Chorwacji w czasie wojny i po jej zakończeniu.


Po zakończeniu swojej trzeciej kadencji na stanowisku prezydenta Republiki Słowenii Milan Kučan założył w 2004 r. Forum 21, które, poza kilkoma wyjątkami, skupiało ludzi, którzy w ostatniej dekadzie stali się niezwykle zamożni i obecnie są właścicielami jednych z największych słoweńskich firm.

Wiele nowych dokumentów pokazujących powiązania słoweńskiej UDBA z czołowymi komunistami w celu zapobieżenia demokratyzacji na początku Słoweńskiej Wiosny zostało zebranych w zbiorach dokumentów i świadectw zatytułowanych “7 lat później” i “8 lat później” (oba wydane przez Karantanija) oraz w publikacji “Symboliczne udekorowanie zbrodni przez prezydenta”, wydanej przez Nova obzorja. Wreszcie, dzięki publikacji “Wysoka zdrada Słowenii – Rozbrojenie Armii Obrony Terytorialnej RS w maju 1990 r.” i opublikowanym w niej dokumentom, to samo wydawnictwo rzuciło światło na ten haniebny akt, który niemal uniemożliwił Słowenii uzyskanie niepodległości i który dr Jože Pučnik i Ivan Oman słusznie nazwali zdradą Słowenii.

Różne organizacje kombatanckie zbierały w poszczególnych województwach i gminach dokumenty i świadectwa dotyczące przygotowań obronnych i wojny o Słowenię. Najpełniejsze tego typu osiągnięcie osiągnęli mieszkańcy Północnej Primorska z antologią “Chwała należy do nich wszystkich”, wydaną przez Muzeum Goriška.

Działalność słoweńskiej policji, wówczas Milicji Ludowej, w czasie MSNZ opisana jest w antologii “Ukryta niebieska sieć”, a cały okres i działalność MSNZ w pracy Albina Mikuliča “Buntownicy z rozsądku”.

Spełnione i niespełnione oczekiwania

W “Premikach” też dość nieskromnie próbowałem przepowiadać przyszłość. Niektóre przepowiednie się sprawdziły, inne nie. Nie spodziewałem się, że Słowenia tak szybko uzyska członkostwo w UE i NATO. Nie mówiąc już o wprowadzeniu europejskiej waluty w ciągu 15 lat. Szczerze mówiąc, moje oczekiwania były większe, gdy myślałem o wewnętrznej transformacji Słowenii w otwarte, wolne i odpowiedzialne społeczeństwo. Wierzyłem, że łatwiej i szybciej osiągniemy ten cel. Niestety, nie spełniło się. Rozpad starego systemu totalitarnego następował powoli, a niektóre z monopoli, naruszonych w momencie odzyskania niepodległości, zostały wkrótce przywrócone. Głębsze przyczyny tej sytuacji opisałem bardziej szczegółowo na początku tej przedmowy i przy kilku innych okazjach. W niniejszej Przedmowie w kilku miejscach powtórzono lub streszczono oceny i ostrzeżenia, które wygłosiłem lub napisałem przy różnych okazjach. Niektóre z nich z pewnością będą musiały być powtórzone w przyszłości, ponieważ niestety pozostaną aktualne przynajmniej przez jakiś czas.

W 1993 r. Słowenia została członkiem Rady Europy, a w 1996 r. Zgromadzenie Parlamentarne tej organizacji przyjęło znaną rezolucję w sprawie likwidacji dziedzictwa totalitarnych reżimów komunistycznych nr 1096 i wydało dramatyczne ostrzeżenia dla nas:

Istnieje wiele niebezpieczeństw w przypadku nieudanego procesu transformacji. W najlepszym wypadku zamiast demokracji będzie rządzić oligarchia, zamiast rządów prawa – korupcja, a zamiast praw człowieka – przestępczość zorganizowana. W najgorszym przypadku rezultatem może być aksamitne przywrócenie totalitarnego reżimu, jeśli nie obalenie rodzącej się demokracji.

Dziś praktycznie wszyscy zgadzamy się, że proces przejścia od totalitarnego reżimu komunistycznego do demokratycznego, otwartego i odpowiedzialnego społeczeństwa w Słowenii nie zakończył się sukcesem. Nadal znajdujemy się w środku czegoś w rodzaju morza czerwonego, kryzysu gospodarczego i społecznego. Pod przykrywką interesu narodowego utrzymywano państwowy monopol własności, który najpierw wyzyskiwał słoweńskich podatników i drenował pensje i emerytury kraju poprzez pomoc państwa i budżet; po przystąpieniu do UE zrobiono to z pomocą pożyczek politycznych i z pomocą Banku Słowenii.

Za pomocą tych wypływów pieniędzy podatników finansowali oni złe decyzje biznesowe, utrzymywali swój czerwony monopol w mediach i sądownictwie, a poprzez wszystkie trzy utrzymywali większościową władzę polityczną w kraju, niezależnie od obecnego rządu. To zawsze było trzymane w ryzach przez co najmniej jednego partnera koalicyjnego.

Do dawnych komisji partyjnych powołano zastępców. W ten sposób mamy komisarza ds. informacji, biuro ds. korupcji, a następnie Komisję. Oprócz organów nadzorowanych, często do tego samego celu służyły Rzecznik Praw Obywatelskich, Urząd Ochrony Konkurencji, Agencja Rynku Papierów Wartościowych, Trybunał Obrachunkowy i Bank Słowenii. Wiele instytucji państwowych lub parapaństwowych robiło coś dokładnie odwrotnego niż to, co miało być ich głównym celem.

Czerwony monopol w mediach stał się tak oczywisty, że bieda, nieopłacani pracownicy, a nawet głodne dzieci w cudowny sposób zniknęły z nagłówków gazet od dnia powołania lewicowego rządu. Kilka dni później gazeta w Lublanie cynicznie napisała, że Słowenia ma największą liczbę otyłych dzieci w Europie. Główne kanały telewizyjne poświęciły dwadzieścia razy więcej czasu antenowego podejrzeniom o kontrowersyjne zeznania byłego posła SDS niż podejrzeniom o plagiat kandydata na premiera.

Bogate przywileje dawnego jednopartyjnego kierownictwa przybrały nowe formy dopiero w okresie nieudanej transformacji. Darowane i sprywatyzowane domy i mieszkania, renty specjalne, emerytury po 40-tce dla byłych UDBA, świadczenia kombatanckie w niektórych przypadkach przechodziły nawet na ich potomków. Zachowanie zdobyczy wojny narodowowyzwoleńczej i rewolucji przybrało więc bardzo konkretną formę interesu: zachowania przywilejów. Przywileje, które w czasach kryzysu bardziej niż kiedykolwiek obciążają dodatkowo ludzi i przynoszą nowe, rażące niesprawiedliwości dla większości populacji.

Zachowane i przywrócone monopole, zniekształcenie prawdy o niepodległości Słowenii, kryzys społeczny i gospodarczy – wszystko to jest na pierwszy rzut oka ściśle powiązane, ale w praktyce związek ten jest nierozerwalny. Nie dziwi więc, że były prezydent tak otwarcie mówił ostatnio o konieczności prowadzenia raz na zawsze “polityki zarabiania na niezależności”. Aktorzy, którzy w momencie odzyskania niepodległości prowadzili podwójną grę, ułatwiając rozbrojenie Wojsk Obrony Terytorialnej i walcząc z międzynarodowym uznaniem Słowenii – w okresie po odzyskaniu niepodległości rozszerzyli totalitarne wzorce zachowań na czasy współczesne, a nawet w pewnym stopniu przemycili je do Unii Europejskiej – doskonale zdają sobie sprawę, że największą przeszkodą dla ich dominacji jest system wartości, centrum wartości Słoweńców, ukształtowane w okresie niepodległości. Tak długo, jak to istnieje, duchy przeszłości nie zwyciężą.


Początkowo obiecujący proces pojednania zamienił się w jego przeciwieństwo i zakończył się niechwalebnie pod koniec kwietnia 2013 roku w Stožicach, gdzie całe przywództwo słoweńskie stanęło w sali śpiewającej Międzynarodówkę Komunistyczną, symbol kapitalizmu kumoterskiego. Nie wspominając już o gloryfikacji komunistycznych rewolucjonistów i morderców, takich jak Che Guevara.


69b


Przejściowa lewica”, niezdolna do wyjścia poza te zgubne ramy z powodu przywilejów i obciążeń ideologicznych, a często także fizycznych ojców bratniej krwi i zagrabionej własności, może jedynie utrzymać swoją ideologiczną bazę za pomocą zakrojonej na szeroką skalę machiny propagandowej, która wymaga wielkiego wysiłku i ogromnych środków finansowych. Do dziś kontroluje ona większość słoweńskich mediów.

Doktryna na przyszłość pozostaje niezmieniona

Konstytucja Słowenii zawiera tekst przysięgi, którą składają wszyscy najwyżsi urzędnicy państwowi po wyborach. W przysiędze zobowiązują się “szanować Konstytucję, działać zgodnie z własnym sumieniem i pracować ze wszystkich sił dla dobra Słowenii”. Test, dzięki któremu możemy sprawdzić, czy działanie, zachowanie lub program jednostki, grupy, partii politycznej lub opcji politycznej jest rzeczywiście zgodny z przysięgą konstytucyjną, jest prosty.

Jeśli jednostka, grupa, partia lub opcja polityczna podkreśla i uwypukla wartości, wydarzenia i osiągnięcia słoweńskiej niepodległości, które umieściły nas na mapie świata i wokół których Słoweńcy zjednoczyli się jak nigdy dotąd w swojej historii, to działa zgodnie z tekstem i duchem przysięgi konstytucyjnej.

Ale kiedy jednostka, grupa, partia lub opcja polityczna wysuwa na pierwszy plan wydarzenia i czasy, które podzieliły i zniszczyły nas jako naród, wtedy działa wbrew tekstowi i duchowi przysięgi konstytucyjnej. Nie było bardziej niszczycielskiego okresu dla narodu słoweńskiego niż bratobójcza rewolucja komunistyczna.

Ten oczywisty fakt jest niezatartą prawdą historyczną. Przejściowa lewica”, niezdolna do wyjścia z tych zgubnych ram z powodu przywilejów i obciążeń swoich ideologicznych i często fizycznych ojców z braterską krwią i ukradzionym majątkiem, może jedynie utrzymać swoją ideologiczną bazę za pomocą zakrojonej na szeroką skalę machiny propagandowej, która wymaga wielkiego wysiłku i ogromnych środków finansowych. Ponieważ ten typ ideologii nie jest w stanie stworzyć warunków do tworzenia nowych wartości, desperacko potrzebuje władzy, kontroli nad budżetami, bankami państwowymi, monopolami państwowymi, pożyczkami zagranicznymi, a poprzez wszystkie te instrumenty – ostatecznie pieniędzy podatników.

Prowadzenie państwa wbrew centrum wartości narodu i państwa słoweńskiego, czy też utrzymywanie sprzecznego skądinąd logicznie twierdzenia Kučana, że istnieje wiele prawd – co w praktyce oznacza, że ta głoszona przez większe i potężniejsze głośniki powinna naturalnie zwyciężyć – kosztowało do tej pory młode państwo słoweńskie setki utraconych możliwości rozwoju, dziesiątki tysięcy miejsc pracy i zmarnowanych szans na życiowy sukces jednostek. Obciążyła ona obecne i wiele przyszłych pokoleń długiem zagranicznym, który już w tym momencie nominalnie przekracza cały dług byłej SFRJ.

Głośniki jednak nadal grają katastroficzną melodię, mimo że pieniądze w końcu się kończą i mimo że najwyższy czas, aby kierownictwo państwa powróciło do wartości, które je stworzyły.

Zawsze, gdy dochodzi do tak ekstremalnego momentu w historii, następują zmiany. Ruchy.



Janez Janša, Premier Republiki Słowenii

Premier Słowenii Janez Janša:
Słowenia, moja ojczyzna

W historii każdego narodu istnieje ściśle określony moment, który pozwala narodowi stać się suwerennym, własnym panem na własnej ziemi. Taki moment odzwierciedla pozytywne nastawienie większości obywateli lub członków narodu. Taki moment stanowi centrum wartości narodu. Dla nas, Słoweńców i obywateli Republiki Słowenii, jest to moment uzyskania niepodległości.

W tym roku mija trzydzieści lat od spotkania koalicji Demos w dniach 9 i 10 listopada 1990 r. w Poljče, gdzie podjęto historyczną decyzję o wezwaniu do przeprowadzenia referendum w sprawie niepodległości Słowenii. Decyzja Demos w sprawie Poljče była prawidłowa, zdecydowana i stanowcza. Decyzja ta nie była jednak oczywista. Wymagało to odwagi. Została ona podjęta w czasie, gdy inni przywódcy polityczni wahaliby się i zastanawiali, po raz kolejny zaprzepaszczając historyczną szansę narodu słoweńskiego. Kto wie, kiedy, jeśli w ogóle, taka okazja nadarzy się ponownie. Dlatego serdecznie dziękuję tym wszystkim, którzy w tym listopadowym dniu odłożyli na bok wszelkie wątpliwości i obawy i zdecydowali o tym, co było słuszne i najbardziej potrzebne w tamtym czasie. Decyzja ta została później wzmocniona przez jednolite porozumienie polityczne w sprawie przeprowadzenia plebiscytu na temat niepodległości Słowenii.

Dzień plebiscytu, 23 grudnia 1990 roku, na zawsze zapisze się w historii Słowenii jako dzień szczególny. Przy frekwencji wynoszącej 93,2%, 95% z nas głosowało za niepodległą Słowenią. Naród zrozumiał wyjątkowość tej historycznej chwili i w ten sposób udowodnił swoją dojrzałość, mądrość i gotowość do stania się wolnym, suwerennym państwem. Był to jedyny okres w historii, kiedy naród słoweński naprawdę kształtował swój własny los.

Sześć miesięcy później, 25 czerwca 1991 r., po burzliwych debatach i głosowaniach nad ustawami niepodległościowymi, z których najważniejsze przeszły zaledwie kilkoma głosami niewielkiej większości Demosu, Słoweńskie Zgromadzenie Narodowe uchwaliło wymaganą większością dwóch trzecich głosów Ustawę Konstytucyjną wprowadzającą w życie Kartę Konstytucyjną o suwerenności i niepodległości Republiki Słowenii, na mocy której Słowenia przejęła na swoim terytorium kompetencje dawnej Federacji. Słowenia stała się niepodległym i suwerennym państwem. Nie było drogi odwrotu, choć Jugosłowiańska Armia Ludowa agresywnie próbowała zagrodzić drogę do nowego życia.

Musieliśmy natychmiast bronić wolności naszego narodu, chwytając za broń. W tych tygodniach, dniach i godzinach w czerwcu i lipcu 1991 r. stawką było wszystko. Niezależna i europejska przyszłość dla Słoweńców, system demokratyczny, nasza religia i nasze prawo, dobrobyt i nasze życie. Były to dni, kiedy w maju 1990 roku rozbrojonym ludziom udało się ponownie stanąć w obronie swoich praw, ogłosić niepodległą Słowenię i stanowczo przeciwstawić się agresji Jugosłowiańskiej Armii Ludowej.

W tamtych dniach niewielki procent Słoweńców, którzy przy ogromnym wsparciu narodu chwycili za każdą dostępną broń i wraz z cywilną obroną stawili czoła piątej najsilniejszej armii w Europie, dokonali dzięki swojej odwadze rzeczy niemożliwej i napisali ostatni akt przekształcenia narodu słoweńskiego w państwo. Odwaga Słoweńców była podziwiana przez cały świat w tamtym czasie. Przedstawiciele najpotężniejszych państw świata, którzy jeszcze na kilka dni przed wojną twierdzili, że nigdy nas nie uznają, zmienili zdanie dzięki naszej odwadze. Mimo sprzeciwu części lewicy wobec naszej rzeczywistej niepodległości, naród był zjednoczony. Zjednoczeni jak nigdy wcześniej i bardzo odważni.

Jedność narodu, odwaga jego sił zbrojnych, silna wola polityczna koalicji rządzącej Demos pod przewodnictwem dr Jože Pučnika oraz inicjatywa wielu indywidualnych dowódców jednostek taktycznych Obrony Terytorialnej i policji przyniosły zwycięstwo w wojnie o Słowenię. Zwycięstwo wyniesione w swej ostateczności na słoweński Olimp, zwycięstwo ważniejsze niż wszystkie bitwy stoczone przez naszych przodków, często niestety dla innych, w wirze niewdzięcznej historii minionych wieków.

Wojna o Słowenię ujawniła każdego dnia tysiące bohaterów w narodzie słoweńskim. Chłopcy i mężczyźni, którzy z miłości do ojczyzny pokonali strach. Chwycili za broń, aby bronić swojej ojczyzny, swojej religii i swojego kraju. Słowenia. Wykonali świetną robotę.

Parafrazując słynny cytat Winstona Churchilla po Bitwie o Anglię, możemy powiedzieć, że nigdy w historii narodu słoweńskiego tak wielu ludzi nie zawdzięczało tak wiele garstce swoich rodaków.

Po zwycięstwie wrócili do swoich domów. Państwo może często o nich zapomniało, ale ojczyzna nigdy. To był przełomowy moment, wielka oda do narodu słoweńskiego. Powstaliśmy i dzięki ich odwadze wygraliśmy.

Ale niestety byli też tacy, którzy padli ofiarą tej wojny. Jesteśmy wdzięczni tym wszystkim, którzy oddali najcenniejszy dar – swoje życie – aby zrealizować marzenie narodu. I pielęgnujemy ich pamięć z pełnym uznaniem.

Kiedy patrzymy wstecz na naszą podróż, na wszystko, co osiągnęliśmy jako naród w ciągu tych dwudziestu dziewięciu lat, co dla kraju jest naprawdę krótkim okresem, możemy być dumni. Osiągnęliśmy wiele, ale straciliśmy też wiele szans. Po części dlatego, że pozwoliliśmy odzyskać władzę starym żalom, nienawiściom, cynicznemu dystansowi i podziałom. Bo dobro, które jest w każdym z nas, pozostało nieme, gdy zło po raz kolejny rozpoczęło swój marsz i zahamowało twórczy entuzjazm.

Ale próby, które życie rzuca na nas raz po raz uczą nas, że jesteśmy silni tylko wtedy, gdy jesteśmy połączeni i zjednoczeni. Że tylko w jedności jako naród i jako społeczeństwo możemy iść naprzód i przezwyciężać nawet najtrudniejsze przeciwności. Nasze ostatnie doświadczenia w walce z koronawirusem tylko to potwierdziły. Pomimo podzielonej polityki, jak to miało miejsce na naszej drodze do niepodległości, byliśmy w stanie wygrać pierwszą bitwę z wirusem jako naród, który zrozumiał, że nasze zdrowie jest niezastąpione, niepodzielne i równie bezcenne dla wszystkich. Wierzę, że wspólnie, poprzez odpowiedzialne działania, możemy pokonać wszelkie dalsze ogniska zakażenia. Ponadto chciałabym przekazać moje szczere kondolencje i wyrazy współczucia przyjaciołom i rodzinom wszystkich osób zmarłych z powodu koronawirusa.

Z okazji urodzin naszej ojczyzny spoglądam wstecz na drogę, którą przebyliśmy i mam nadzieję, że częściej będziemy sobie uświadamiać, jak wielkim zaszczytem i przywilejem jest to, że mogliśmy zrealizować marzenie o niepodległym państwie dzięki naszej decyzji i usprawiedliwić poświęcenia, wysiłki, pracę i modlitwy wielu pokoleń Słoweńców.

Mam nadzieję, że postrzegamy nasz niepodległy kraj jako wielki dar i szansę dla wszystkich, aby uczynić go naszym własnym, dbać o niego i robić wszystko, co w naszej mocy, każdy na swój sposób. Tak jak troszczymy się o ludzi, których nosimy w naszych sercach.

Mam nadzieję, że odkąd nasza wspólna decyzja podjęta w plebiscycie stała się rzeczywistością w postaci suwerennego i niepodległego państwa, nigdy więcej nie powiemy, że nic nie da się zrobić. Że nic nie można zmienić. Siła zjednoczonego narodu jest siłą nie do powstrzymania. Kiedy jest zjednoczony wokół szlachetnego celu, całe stworzenie pomaga mu na drodze do jego realizacji.

Mam nadzieję, że w wyniku nadzwyczajnych wydarzeń, które miały miejsce pod koniec 1990 r. i w pierwszej połowie 1991 r., a które nie miały precedensu w naszej dotychczasowej historii, nigdy się nie poddamy. Że będziemy mogli pozostać w kontakcie z tym czasem, który z siłą pokonującą wszelkie przeszkody doprowadził do narodzin niepodległego i suwerennego państwa w tym przełomowym momencie. Jest to centrum wartości narodu słoweńskiego, w którym od początku jego istnienia jednoczą się twórcze, duchowe i materialne siły narodu.

Mam nadzieję, że zawsze będziemy czerpać naszą siłę i kreatywność z tego centrum wartości. Że w nim znajdziemy schronienie po burzach i spokój po próbach. Abyśmy pozostali jednością z nią i z sobą nawzajem.

Mam nadzieję, że dla uczczenia tej największej rocznicy flaga Słowenii będzie dumnie powiewać z każdego domu w naszej ukochanej ojczyźnie. Abyśmy w nadchodzących letnich dniach odkryli ukryte piękno naszej ziemi i uświadomili sobie, jak bardzo jest ona magiczna. Przy dźwiękach dzwonów, danych przez Boga. Stworzony dla nas. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, Słowenio!

Moje szczere gratulacje z okazji dnia państwowości.


W Niedzielę Palmową, 8 kwietnia 1990 r., w Słowenii odbyły się pierwsze demokratyczne wybory od czasów II wojny światowej. Druga tura głosowania odbyła się 22 kwietnia 1990 r. (na zdjęciu: przewodniczący Demos Jože Pučnik podczas głosowania).

Pierwszy demokratycznie wybrany słoweński rząd po II wojnie światowej został zatwierdzony przez Zgromadzenie Republiki Słowenii 16 maja 1990 roku. Głównym celem rządu Demos była niepodległość Republiki Słowenii.


Decyzja o przeprowadzeniu plebiscytu w sprawie niepodległości Republiki Słowenii została podjęta pod przewodnictwem dr Jože Pučnika na konferencji Klubu Deputowanych Demos w Poljče w dniu 9 listopada 1990 roku. Termin plebiscytu został wyznaczony na 23 grudnia 1990 roku.


W dniu plebiscytu 23 grudnia 1990 roku 1.289.369, czyli 88,5 procent uprawnionych do głosowania, zaznaczyło na karcie do głosowania słowo TAK, co oznaczało, że opowiadają się za niepodległą Republiką Słowenii (na zdjęciu: przewodniczący rządu niepodległościowego Demos Lojze Peterle).

W dniu 25 czerwca 1991 r. na uroczystej sesji Zgromadzenie Republiki Słowenii przyjęło dokumenty niepodległościowe, na podstawie których słoweńskie organy republikańskie zaczęły przejmować funkcje rozpadającej się Socjalistycznej Federacyjnej Republiki Jugosławii.

Uroczysta proklamacja niepodległości Republiki Słowenii odbyła się 25 czerwca 1991 r. na Placu Republiki. Słowenia stała się niepodległym i suwerennym państwem. Nie było już odwrotu, ponieważ droga do nowego życia została natychmiast zablokowana przez agresję JLA.


Agresja na Słowenię została przeprowadzona przez jednostki JLA i komandosów w dniach 26 i 27 czerwca 1991 r. (na zdjęciu: penetracja jednostek JLA w kierunku przejścia granicznego z Włochami w dniu 27 czerwca 1991 r.), jednak szybko napotkały one silny opór słoweńskich sił zbrojnych broniących zaatakowanej ojczyzny – Republiki Słowenii.


Każdego dnia wojna o Słowenię wydobywała z narodu słoweńskiego tysiące bohaterów, chłopców i mężczyzn, którzy przezwyciężyli strach z miłości do ojczyzny. Chwycili za broń, aby bronić swojej ojczyzny, swojej wiary i swojego kraju – Słowenii. Wykonali świetną robotę (na zdjęciu: członek Wojsk Obrony Terytorialnej Republiki Słowenii na skonfiskowanym czołgu JLA).

Życzę, aby z okazji naszego największego święta słoweńskie flagi dumnie powiewały na cześć naszej ukochanej ojczyzny, abyśmy w nadchodzących letnich dniach odkryli jej ukryte dotąd piękno i uświadomili sobie, jak bardzo jest magiczna. Zrodzony w dźwięku dzwonów, danych przez Boga. Stworzony dla nas. Wszystkiego najlepszego, Słowenia!


Skróty:

CK ZKS Centralni komite Zveze komunistov Slovenije Komitet Centralny Związku Komunistów Słowenii
DEMOS Demokratična opozicija Slovenije Demokratyczna Opozycja Słowenii
DZ-RS Državni zbor Zgromadzenie Narodowe
JBTZ afera JBTZ (proces proti četverici: Janša, Borštner, Tasić, Zavrl) Afera JBTZ (proces przeciwko kwartetowi: Janša, Borštner, Tasić, Zavrl)
JLA = JNA Jugoslovanska ljudska armada (slov.) = Jugoslovenska narodna armija (serb.-croat.) Jugosłowiańska Armia Ludowa
KPJ Komunistična partija Jugoslavije Jugoslavije Komunistyczna Partia Jugosławii
LDS Liberalna demokracija Slovenije Liberalna demokracja Słowenii
LS Liberalna stranka Partia Liberalna [poprzednik LDS]
MSNZ Manevrska struktura nacionalne zaščite Struktura manewrów obrony narodowej
NOB Narodno oslobodilačka borba Wojna narodowowyzwoleńcza
OVS Obveščevalna in varnostna služba Ministrstva za obrambo Służba Wywiadu i Bezpieczeństwa Ministerstwa Obrony
RŠTO Republiški štab za teritorialno obrambo Kwatera Główna Republikańskiej Obrony Terytorialnej
SD Socialni demokrati Socjaldemokraci
SDV = SDB Služba državne varnosti (slov.) = Služba državne bezbednosti (serb.-croat.) Państwowa Służba Bezpieczeństwa, tajna policja komunistyczna
SFRJ Socialistična federativna republika Jugoslavija Socjalistyczna Federalna Republika Jugosławii
TO Teritorialna obramba Obrona terytorialna
RS Republika Slovenija Republika Słowenii
UDBA Uprava državne varnosti (slov.) = Uprava državne bezbednosti (serb-croat.) Państwowa Administracja Bezpieczeństwa
VIS Varnostno-informativna služba Służba bezpieczeństwa i informacji
ZKS Zveza komunistov Slovenije Związek Komunistów Słowenii
ZKS-SDP Zveza komunistov Slovenije – Socialdemokratska stranka Związek Komunistów Słowenii – Partia Socjaldemokratyczna [poprzednik socjaldemokratów]
ZZB Slovenije Zveza združenj borcev za vrednote NOB Slovenije Związek Stowarzyszeń Kombatantów Narodowych Sił Obronnych Słowenii

Schreibe einen Kommentar

Deine E-Mail-Adresse wird nicht veröffentlicht. Erforderliche Felder sind mit * markiert