Powszechnie wiadomo, że federalna minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock chce co miesiąc sprowadzać do Niemiec do 1000 Afgańczyków i ich krewnych.
Mają to być osoby prześladowane przez talibów. Jednak lokalna ambasada niemiecka od pewnego czasu bije na alarm, o czym donosi również cicero.de.
W obliczu ostatnich wojennych eskalacji na Bliskim Wschodzie i rosnących demonstracji sympatii dla Hamasu w niezliczonych krajach islamskich, ta niemiecka „decyzja rządowa” nabiera teraz nowego rozmachu.
Uczeni szariatu i islamiści na „listach naturalizacyjnych”
Na tak zwanych listach naturalizacyjnych Ministerstwa Spraw Zagranicznych można znaleźć wielu islamistów i badaczy szariatu.
Niemiecki rządowy program przyjmowania rzekomo zagrożonych Afgańczyków jest najwyraźniej wykorzystywany przez islamistów (Islamisten ) do wjazdu do Niemiec.
Wynika to z poufnego listu niemieckiego ambasadora w Pakistanie, który jest dostępny dla portalu Cicero.
Konkretnie chodzi o afgańskich przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, którzy mają zostać przyjęci do Niemiec w celu ochrony przed prześladowaniami ze strony reżimu talibów.
„Zgodnie z doświadczeniem ambasady, około 50 procent tej grupy to nie sędziowie i prokuratorzy z tradycyjnym wykształceniem”, pisze dyplomata z Islamabadu do Federalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Berlinie.
Są to raczej „absolwenci szkół koranicznych, przeszkoleni w zakresie szariatu, religijnego systemu prawnego i wartości islamu”. Ambasador ostrzega w związku z tym, że „przyznawanie uprawnień uczonym szariatu wspiera infiltrację naszego systemu prawnego przez kręgi islamistyczne”.
Obawy przed infiltracją niemieckiego systemu prawnego
Minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock (Zieloni) i minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser (SPD) uruchomiły pod koniec ubiegłego roku tzw. program humanitarnego przyjmowania imigrantów. Każdego miesiąca do 1000 „szczególnie narażonych” Afgańczyków i członków ich rodzin ma być legalnie sprowadzanych do Niemiec.
Dotyczy to osób, które „były szczególnie narażone poprzez swoje zaangażowanie na rzecz praw kobiet/człowieka lub poprzez swoją działalność w dziedzinie wymiaru sprawiedliwości, polityki, mediów, edukacji, kultury, sportu lub nauki”. Afgańczycy, którzy są prześladowani „ze względu na płeć, orientację seksualną lub tożsamość płciową” również mają otrzymać ochronę.
Niemiecki rząd pozostawił jednak wstępną selekcję Afgańczyków potrzebujących ochrony kilku organizacjom społeczeństwa obywatelskiego (NGO). Mogą one wskazywać osoby jako „upoważnione organy zgłaszające” i technicznie przekazywać ich dane, które są następnie sprawdzane przez niemieckie władze i ministerstwa, w tym niemiecką ambasadę w Pakistanie, zgodnie z prawem imigracyjnym.
W samym Afganistanie Niemcy nie mają już oficjalnego przedstawicielstwa zagranicznego od czasu dojścia talibów do władzy.
„Wsparcie” dla organizacji pozarządowych jest utrzymywane w tajemnicy
Bliska współpraca z organizacjami pozarządowymi (NGO) jest nowa i całkowicie nieprzejrzysta. Federalne Ministerstwo Spraw Zagranicznych i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych najwyraźniej celowo utrzymują w tajemnicy, które organizacje są zaangażowane. Według ministerstwa Baerbocka, to od samych organizacji zależy, czy upublicznią swój udział w Federalnym Programie Przyjmowania Imigrantów.
W wewnętrznym raporcie z Pakistanu organizacje prawnicze z Niemiec są jednak również wymieniane w związku z poprzednim programem Federalnego Programu Przyjmowania Uchodźców, obok „Pro Asyl” i inicjatywy „Kabul Airlift”. Ambasador pisze, że nienazwana organizacja pozarządowa złożyła „do 700 raportów o zagrożeniu” dla domniemanych członków wymiaru sprawiedliwości w Afganistanie.
Podkreśla, że są one „uderzająco podobne pod względem struktury i argumentacji sytuacji zagrożenia, a miejscami identyczne pod względem sformułowań i treści”.
Według ambasadora, przegląd tych spraw często budzi wątpliwości co do tego, czy domniemani członkowie wymiaru sprawiedliwości są rzeczywiście zagrożeni.
Wiedza prawna była często przekazywana jedynie na „kursach błyskawicznych” trwających od kilku godzin do 60 dni. „Dobrze ugruntowana edukacja prawna, która jest przeciwieństwem opinii prawnej nauczanej w szkole koranicznej, nie może być tutaj zapewniona” – pisze dyplomata do Federalnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
„Jest to również bardzo widoczne w wyglądzie wnioskodawców i członków ich rodzin podczas procesu wizowego. Na przykład kobiety wydają się być całkowicie zasłonięte burką/niqabem i czasami odmawiają zdjęcia zasłony w celu identyfikacji”. Szczególnie uderzające jest również to, że „ta grupa osób nie ma problemów z uzyskaniem dokumentów/paszportów lub wiz do Pakistanu”.
„Indywidualne przypadki” są informacjami niejawnymi
Dziesięć indywidualnych przypadków jest wymienionych z imienia i nazwiska w liście, który jest oznaczony jako „niejawny tylko do oficjalnego użytku”.
Oprócz nazwisk wymienionych mężczyzn, z których każdy podróżuje do Niemiec z maksymalnie dziesięcioma członkami rodziny, znajdują się tam takie adnotacje, jak „mułła powiązany z talibami”, „sędzia szariatu” lub „mułła z możliwymi powiązaniami z IS”.
Zgodnie z listą, zostały one zgłoszone jako osobiście zagrożone nie tylko przez niemieckie organizacje prawnicze, ale także przez członków Bundestagu. Nie jest jasne, czy osoby te otrzymały już pozwolenie na wjazd do Niemiec, czy ich wniosek został odrzucony, czy też jest nadal rozpatrywany.
W każdym razie ambasador Niemiec widzi pilną potrzebę działania. „Żadnych zezwoleń na wjazd dla pracowników afgańskiego wymiaru sprawiedliwości, chyba że są to sędziowie/prokuratorzy z klasycznym wykształceniem prawniczym”, sugeruje Federalnemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych w tym zakresie.
„Natychmiastowe anulowanie zobowiązań, jeśli zostały już przyznane”. Ambasador wyraźnie ostrzega, że afgańscy sędziowie szariatu będą również stanowić potencjalne zagrożenie dla innych osób poszukujących ochrony, takich jak homoseksualiści.
Ambasador dostrzega niebezpieczeństwo dla osób LGBTQ w Niemczech
„Z punktu widzenia ambasady nie jest jasne, dlaczego zobowiązania do przyjęcia osób o radykalnym islamskim światopoglądzie z jednej strony i osób LGBTQ z drugiej strony mogą być przyznawane w równym stopniu”.
Annalena Baerbock uczyniła przyjęcie zagrożonych Afgańczyków w Niemczech głównym priorytetem wkrótce po objęciu urzędu ministra spraw zagranicznych. Polityk Zielonych obiecała wówczas „przyspieszyć ukierunkowany wyjazd osób szczególnie potrzebujących ochrony” i zadeklarowała, że „w związku z tym będziemy również ściślej współpracować ze społeczeństwem obywatelskim w tym obszarze”.
Chodziło o, między innymi, organizację „Kabul Airlift”, której współzałożycielem był Erik Marquardt, poseł do PE, co prawda partyjny kolega Baerbocka.
Niejasna tożsamość i fałszywe paszporty nie są problemem
Federalne Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydaje się podchodzić do sprawy „bardzo spokojnie”.
Ani wyraźnie sfałszowane paszporty, ani wymyślone relacje rodzinne nie stanowią problemu przy wjeździe do Niemiec.
Pokazał to przypadek Mohammada G., o którym Cicero również szczegółowo informował. W niemieckich ambasadach, gdzie wydawane są wizy, rośnie jednak złość na instrukcje z Berlina.
Na tym tle należy również rozumieć bardzo wyraźny ton listu ambasadora z Islamabadu.
Już samo niedyplomatyczne sformułowanie tematu mówi samo za siebie: „W imię Allaha – sędziowie szariatu dla Niemiec?”
***

W języku niemieckim ukazała się nowa książka. Może wkrótce i w Polsce…
Nowa publikacja:
Maria Pilar rozlicza się z „zieloną zarazą”.
Do zamówienia bezpośrednio ze strony:
https://www.buchdienst-hohenrain.de/
https://www.buchdienst-hohenrain.de/product_info.php?products_id=1887
NASZA MITTELEUROPA jest publikowana bez irytujących i zautomatyzowanych reklam wewnątrz artykułów, które czasami utrudniają czytanie. Jeśli to doceniasz, będziemy wdzięczni za wsparcie naszego projektu. Szczegóły dotyczące darowizn (PayPal lub przelew bankowy) tutaj (Details zu Spenden (PayPal oder Banküberweisung) hier.).